sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 4

 Z perspektywy Izabell :

Piątek :

     Koniec roku jak zawsze był nudny. Znowu musiałam widzieć tą trójkę pajaców, którzy  od roku już mnie zaczepiają. Mam już ich dość !!!
 
Po rozdaniu dyplomów wszyscy poszli do klas. Po przesiedzeniu godziny na słuchaniu nauczycieli, którzy mówili o bezpieczeństwie podczas wakacji i życzeniach by miło je spędzić ,uczniowie zaczęli się rozchodzić. Wyszłam z dużej szkoły i gdy znalazłam moich kolegów weszłam do kabrioletu  i ruszyliśmy za czarnym wyścigowym samochodem. Byłam ciekawa kto był właścicielem takiego auta. Przyglądałam się z zaciekawieniem. Chłopaki włączyli głośno muzykę i zaczęli się śmiać. Dach czarnego samochodu schował się. Nareszcie mogłam poznać właściciela samochodu. Moim oczom ukazał się kłak - Harry Styles, a kto by inny był by właścicielem tak wypasionej bryki ? Przystanął przy krawężniku. Robił tylko korek za sobą. Musieliśmy przystanąć .
      Po chwili zobaczyłam, że do samochodu wskakuje Malik i Tomlinson .


 - Ruszać skurwiele bo korek robicie - Wrzasnął do nich Ben
 
- Nie zesraj się pawianie - Odwrzasnął Tomlisnon . Wybuchłam śmiechem tak jak i inni . Ben się wkurzył, miał właśnie zamiar wyjść z samochodu. Jest bardzo porywisty przy punkcie tamtych nie dorobionych kretynów .
 
- Ben, uspokój się. Przecież to kretyni. Bądź mądrzejszy - Powiedziałam jako jedna dziewczyna w samochodzie . Posłuchał się mnie. Ruszył za tamta zgrają, która bardzo szybko pędziła samochodem.
 
- Może Ben byś się ruszył - Wrzasnął Jon - Jedziemy bardzo wolno, a patrz na tamtych - Chyba był zazdrosny. Tylko to mi na myśl przyszło.
 
- To sam prowadź . Oni mają wyścigówkę,  debilu - Warkną .
 
- Czemu wy się kłócicie. O to , że szybko jadą? - zaczęłam się śmiać - Chłopaki dorośnijcie wreszcie. Haloo - zaczęłam machać ręką - Kretyni - Do powiedziałam i już siedziałam cicho.
 
 Mieszkam na tym samym osiedlu co klak . Na szczęście nie jestem jego sąsiadką. Ja mieszkam na początku osiedla, a on na środku wiec nie muszę się bać, że mnie najdzie. Mieszkam już w tym domu od małego dziecka, ale tylko parę razy mi się zdarzyło wpaść na Stylesa.
 
Po piętnastu minutach męki, wreszcie byłam na swoim osiedlu. Do domu pozostał niecały kilometr.
 
Tamci kretyni zwolnili do tego stopnia, że Ben zacisną ze złością zęby. Tym razem się nie dał . Kiedy jechali bardzo wolno szybko ominął ich. Jechali za nami i tym razem mogłam patrzeć z tyłu. Stylesa i Malika najbardziej nie znoszę. Do Tomlinsona na razie nic nie mam. Jeszcze do mnie nie podskoczył, a tak wgl. chyba go nie interesuje bo nawet na mnie nie patrzy. Lepiej dla mnie. Jest chyba naj normalniejszy z tych dupków, tak mi się wydaje.
 
Pożegnałam się z kumplami po czym, wysiadłam z samochodu i weszłam na chodnik przed domem .A oni odjechali
 
Tata był w domu . Samochód był zaparkowany przy garażu . Nie ociągając się dłużej poszłam do mieszkania. Gdy zamknęłam drzwi zobaczyłam tatę opierającego się o róg ściany.
 
- I jak ? - Spytał
 
- Co jak ? - powiedziałam niegrzecznie .
 
- Koniec roku - westchnął
 
- A świetnie . Tylko mnie wkurzają pewne dwie osoby.
 
- Nie wnikam - powiedział - Kupiłem pizzę . Masz ochotę ? - spytał .
 
- Zostaw mi . Idę się najpierw przebrać bo jak się do niej dorwę to się cała wypaćkole , a mi szkoda tej białej sukienki - przekręciłam się i wyszłam z salonu biegnąc na Górę do pokoju. Po pięciu minutach zbiegłam na dół i wskoczyłam na kanapę obok taty . Wzięłam do ręki swoją porcję pizzy.
 
- Od dzisiaj nie masz szlabanu. Obiecaj mi, że nie będziesz chodziła na zabawy . Jeśli jeszcze raz zrobisz ze mnie konia to nie zrobię szlabanu na całe dwa miesiące ,tylko dodam jeszcze dwa, odłączę internet w domu i nie będziesz miała kieszonkowego. Zrozumieliśmy się ? - powiedział .
 
- tak - powiedziałam - Postaram się. - Ucieszyłam się, że już jestem wolna od szlabanu. Od dwóch miesięcy nie chodziłam na żadną zabawę. Strasznie mi się dostało. Przyjechałam do domu narąbana. Nie udało mi się ukryć przed ojcem . Czekał już na mnie pod drzwiami. Najpierw zrobił mi awanturę za popcorn, który zostawiłam na podłodze rozsypany, a potem za to, że do domu przyjeżdżam narąbana. Niezłą kare dostałam. Dobrze, że nie miałam takich kłopotów jak Elie. Ukradła telefon dla jakiejś laski, ale nawet tego nie pamięta bo była gorzej napita ode mnie.
 Do domu dojechałam taksówką. Nie wiem kto mi ją zamówił i wgl, ale wysadziła mnie pod dom...
 
- Co to znaczy postaram ? -z zamyślenia wyrwał mnie głos taty.
 
- No nie będę  na żadne zabawy chodziła. Będę grzeczną dziewczynką . O to ci chodzi ?
 
- No dobrze. Chyba mogę ci zaufać.
 
Dokończyłam pizzę. Poszłam do pokoju . Nałożyłam dwu-częściowy strój do kąpieli. Wzięłam ręcznik, kapelusz, na wypadek okulary przeciw słoneczne i olejki do opalania. Gotowa wyszłam na dwór. Wyjęłam leżak . Pościeliłam go ręcznikiem i się położyłam. Nałożyłam okulary na nos. Wody w basenie było po brzegi. Tata poszedł do domu, a ja zostałam sama na podwórku
 
Weszłam do basenu. Dobrze pływam.
 
 
Szkoda, że samemu, ale mówi się trudno. Dwadzieścia minut siedziałam w wodzie . Wyszłam i wytarłam do sucha. Usiadłam na kafelkach basenu aby pomoczyć sobie nogi.
 
Usłyszałam pisk opon. Zerknęłam na ulice. Zapomniałam, że u mnie nie widać ulicy . Duży mur zasłaniał całą ulicę, ale też i winogron, który po nim się wił . Otworzyła się brama. To był kłak. Co on tu robił ? Krew zawrzała we mnie. Jak on śmie do mnie przyjeżdżać . Jeszcze do mojego domu . Co za kretyn . I to jeszcze po szkole ? Przecież był koniec roku niedawno !!!
 
Spojrzałam na niego, a on na mnie. Uśmiechnął się i zaczął iść w moją stronę.
 
 
- Hej ... Czy jest twój ojciec ? - Spytał
 
- A po co ci on ? Hyyy ? - Spytałam nie patrząc na niego.
 
Ukucnął przy mnie i dotknął palcem mojego stanika, którego mocno do siebie pociągnął.
 
- Co ty robisz zboczeńcu jeden ? - wrzasnęłam popychając go.
 
- zadałem pytanie, jest twój ojciec ? . Przyjechałem do niego. Nie przyjechałem się droczyć z dzieckiem - powiedział.
 
Chrząknęłam .
 
- A kto właśnie jest tym dzieckiem . Hyy ?
 
Wstał bez odpowiedzi
 
- Jest ?
 
- Idź do domu - powiedziałam i wstałam - Chyba wiesz jak dojść . Co nie ? - Uśmiechnęłam się łobuzersko.
 
- Jasne - zaczął iść do domu. Wszedł.
 
      Ja nie miałam zamiaru się tym kretynem przejmować. Wzięłam balsam i usiadłam z powrotem. Zaczęłam wsmarowywać w skórę. Po pięciu minutach Styles wyszedł z domu razem z tatą, a ja dalej smarowałam się. Kłak idąc do samochodu spojrzał na mnie dziwnie. Kiwnął głową na pożegnanie. Odkiwnęłam. Zamknął za sobą bramkę , a potem ruszył z piskiem opon.
 
     Położyłam się na kocu i nałożyłam na twarz kapelusz, aby nie spalić twarzy. Jest dziś ciepło i można się opalić ...
    Jestem ciekawa po co Styles tu przyjeżdżał i jaką miał sprawę do ojca. Potem się spytam . Na pierwszym miejscu opalanie.
 
Nie wiem kiedy nawet zasnęłam. Kiedy wstałam byłam po prostu czerwona. Kiedy dotknęłam skóry piekła jak cholera. szybko wstałam i pobiegłam do domu aby się dłużej nie opalać . Weszłam do salonu , a potem do kuchni. Taty nie było wiec poszłam do jego sypialni gdzie spał. Nie chciałam go budzić wiec zamknęłam po cichu drzwi i poszłam do swego pokoju.
 
Weszłam do pokoju i spojrzałam na swoją spaloną skórę . Może za zbyt mocno . Spałam na plecach i to przednia część się opaliła na czerwono . Druga wręcz połowa była biała . Westchnęłam głośno . Nałożyłam na siebie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach . Położyłam się do łóżka brzuchem by nie dotykać pleców . Strasznie piekły. Nie wiem czemu , ale jestem jakoś zmęczona . bardzo szybko zasnęłam .
 
Gdy się obudziłam przypomniało mi się od razu o co mam się spytać taty .
 
Zeszłam na dół . Tata się szykował . Pewnie musi jechać na chwile do pracy albo na jakieś spotkanie .
 
- Gdzie jedziesz ?
 
- Na spotkanie z klientem - A jednak - A co ?
 
- Tak się tylko pytam . - powiedziałam - tato , po co przyjechał tu ten chłopak?
 
- Chodzi ci o tego młodego ?
 
Kiwnęłam głową.
 
- Jego rodzice kazali mu przywieść dokumenty . Chłopak był taki dobry wiec się zgodził. - zaczął wiązać krawat przy szyi.
- I tylko tyle ?
 
- chyba tak. Lubisz go? - powiedział.
 
- Jeszcze tego mi brakowało. Przez niego i jego kolegów mam zmarnowane życie ...

- No dobrze . Przejdzie wam kiedyś. Może się jeszcze kiedyś zakolegujecie. - Poruszał brwiami.
 Prychnęłam.
- nie mów mi o tym nawet!
 
- jak se chcesz . Ale bądź grzeczna. - Dał mi buziaka w czoło i poszedł do swojej sypialni.

Ja podeszłam do lodówki i wyjęłam jedzenie ...




Jest rozdział 4 następny rozdział będzie z Nikki. Chcecie ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz