Hej kochane dziękuję że w ogóle ktoś czyta i komentuje to cos...
Nie którym (wszystkim)nie podoba się wygląd bloga mi osobiście też
Jak ktoś ma jakieś umiejętności, czas i pomysły na zmianę wyglądu bloga możecie napisać do mnie na ten mail
klaudia.anan@gmail.com
Ja postaram się bardziej nad treścią ale nie obiecuje że mi się uda :(
Dziękuje z góry do następnego
Przeprowadzka! Chodzenie do szkoły. Nie na widzenie się. Odkrywanie prawdy. Zakochanie się? Zazdrość?
sobota, 2 sierpnia 2014
piątek, 1 sierpnia 2014
Rozdział 25
Dziękuje za wszystkie komentarze wiele dla mnie znaczą i mnie motywują im więcej ich jest tym rozdział jest dłuższy i bardziej długi. Ale obiecuje wam że akcja dopiero się rozkręca poznacie lepiej Zayna i Harrego
No to przynajmniej 15 komentarzy = nowy fajniejszy rozdział
Z perspektywy Nikol:
Środa :
Chodzą słuchy o bijatyce. Nie wiem kto brał w niej udział bo nikt jeszcze mi nie powiedział
Jacyś chłopacy poszli do dyrektora. Nasz dyrektor jest bardzo ostry wiec strasznie im się dostanie.
Dyrektorka jest milsza i umie podejść do uczniów.
Koło pokoju dyrektora zjawili się ciekawi uczniowie. Trener zaprowadził chłopaków do dyrektora Simonsa w czasie lekcji.
Byłam zainteresowana tak jak inni. Drzwi od pokoju otworzyły się szeroko i wyszli awanturnicy.
Malik, Styles i Bieber ???!!!
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Malik jak i reszta chłopaków byli wściekli. Rozeszli się w różne strony, a uczniowie za nimi. Zaczęli się ich wypytywać . Ja jak skamieniałam stałam na środku korytarza.
Omg ... Co do cholery ?
Najpierw spojrzałam na Biebera. Na brodzie miał ogromnego plastra, a pod okiem siniaka. Styles miał na nosie, a Malik na skroni.
Zmarszczyłam nos. Malik i Styles przeciw Bieberowi ?
Malik pomógł dla Stylesa, ale sam dostał. Nie ma innego wyjaśnienia, tylko to mi do głowy wpadło.
Minęły następne dwie lekcje. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę poszłam na szkolną stołówkę gdzie tłoczyli się w kolejkach uczniowie.
Wzięłam tace gdzie było spaghetti, kola, sałatka w puszce, a potem dosiadłam do paplających dziewczyn.
Na początku rozmawiały o modzie, ale potem temat zmienił się na bójkę chłopaków.
- A to Malik pomógł dla Stylesa ? - wtrąciłam zainteresowana. Dziewczyny na mnie spojrzały. Do tej pory nie brałam udziału w rozmowie bo tamten temat nie był tak ciekawy jak ten.
- Nie,znacznie odwrotnie - wtrąciła rudowłosa - Malik i Bieber przeciw Stylesowi - Wyszeptała
Podniosłam brew pytająco. Kiwnęła głową.
- Nie wiem o co poszło, ale wiem, że Malik chciał uspokoić Harrego, ale nie posłuchał. No i jakoś tak się pobili ...
- Najlepsi kumple ? - wychrypiałam
- A może nimi nie byli - powiedziała tym razem blondynka - Sama zobacz. Mało ze sobą gadają.
Dziewczyny na mnie spojrzały.
- A czemu tak się wypytujesz ? - spytała czarnowłosa
Wzruszyłam ramionami
- Z ciekawości - Uśmiechnęłam się
- A ty przypadkiem nie kręcisz z Malikiem ?
Nadziałam na widelec makaron, ale gdy usłyszałam to pytanie spojrzałam na nie.
- Ja z nim ? O nie...ja go nie znoszę - zaprzeczyłam - On umie tylko wykorzystywać dziewczyny - Powtórzyłam słowa dziewczyny, która mnie przed nim ostrzegała.
- To prawda - Zgodziła się rudowłosa. - Nie wiem czy to prawda, ale chodzą ploty o tobie i nim.
- Jakie ploty ?
- Ty nic nie wiesz ? - spytała zdziwiona. Pokręciłam głową. Otworzyła buzie aby powiedzieć, ale jedna z koleżanek krzywo na nią spojrzała i szepnęła do ucha
- Weź się zamknij !!!
Dziewczyna posłuchała koleżanki i się więcej nie odezwała.
Dzień minął bardzo ciekawie i szybko. Dziś do domu pojechałam autobusem. Mama do późna pracuje więc mam cały dom dla siebie. Poszłam do pokoju. Rozebrałam się i podeszłam do garderoby tylko w bieliźnie. Nałożyłam krótkie spodenki i żółtą koszule. Na nogi włożyłam niebieskie trampki. Zmyłam stary makijaż i nałożyłam nowy. Włosy upięłam w koński ogon.
Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę.
Umówiłam się z dziewczynami z osiedla na herbatę. Wyszłam na dwór i zamknęłam dom na klucz. Niebo zrobiło się pomarańczowo-czerwone. Zachód słońca jest taki śliczny.
Przeszłam przez ulicę i ruszyłam truchtem przez chodnik. Po dwudziestu minutach znalazłam się w kawiarni. Dziewczyny już tam czekały.
Po wypiciu herbaty pomyślałam o plotkach chodzących o mnie i Maliku. Może one wiedzą ... Spytałam.
- Słuchy chodzą o zabawie, ale nie jestem pewna o co w tym chodzi. Nie wiem co tam robiliście - zarumieniłam się
- Właśnie, że nic nie robiliśmy...nic nie pamiętam - powiedziałam. Jedna z dziewczyn pstryknęła palcem
- I mógł wtedy z tobą coś zrobić. Na serio nic nie pamiętasz ?
Przestraszyłam się trochę. Schowałam twarz w rękach.
- Kompletnie nic - wyszeptałam - Zakuty łeb - Gret poklepała mnie po plecach
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała
Skończyłyśmy ten temat i zaczęłyśmy nowy.
- A ty i Bella...- szukała poprawnych słów -Jesteście wrogami ? - dokończyła
- Ona to zaczęła...nie lubi mnie, a ja jej. Chciałam jej dać szanse, ale do niej trudno podejść
- ma strasznie podły charakter, ale trochę się zmieniła - Przewróciłam oczami. Jen ją po prostu broniła, ale nie wnikam.
- Nie wiem bo próbuję ja unikać. - Powiedziałam - A jaka ona była przedtem ? - dodałam
- Bardzo kłótliwa...- zmarszczyła nos Lee - W tamtym roku bardzo kłóciła się z Zaynem Malikiem. Teraz się omijają. On właśnie takich dziewczyn nie nawiedzi.
Pogadałyśmy jeszcze trzydzieści minut. Na dworze zrobiło się ciemno, a była już dziesiąta. Pożegnałam się z koleżankami i wyszłam z kawiarni. Nałożyłam kaptur na głowę i poszłam w stronę zielonego domu. Mam do przejścia cztery kilosy. Nikt przez ulice nie przejeżdżał, a ludzie byli już w swoich mieszkaniach. Nikt się nie kręcił po ulicach.
Chyba muszę iść skrótem aby być wcześniej w domu. Skręciłam w uliczkę. Włożyłam ręce w kieszenie bluzy bo zrobiło się zimno. Skręciłam za róg. Z daleka zobaczyłam jakieś sylwetki. Echo głosów chłopaków odbijało się o ściany. Połowa siedziała na schodach, a druga stała.
Okropnie się bałam.
Chłopaki mnie zobaczyli i zaczęli coś gadać. Serce podskoczyło mi do gardła gdy jeden z nich zaczął iść w moją stronę.
Chciałam zawrócić, ale też iść na przód.
- Ej mała...choć tu - wrzasnął chłopak, który był już prawie koło mnie.
Pokręciłam głową i szybkim ruchem odskoczyłam od niego. Był szybszy. Złapał mnie od tyłu
- No choć - Wyszeptał mi prosto od ucha .
Chciałam uciec jak najdalej od tego miejsca. Chłopak zaczął mnie dotykać. Musiałam się bronić
Jeden ze chłopaków wstał ze schodów. Szedł w nasza stronę.
Obróciłam się i zamachnęłam nogą. Kopnęłam go prosto w piszczel.
- Kopnęła mnie - wrzasnął do idącego chłopaka
Ruszyłam biegiem powrotem, ale złapał mnie za kaptur.
- Puść mnie - wrzasnęłam i ze strachu wymachiwałam pięściami w stronę brutala.
Chłopak przygwoździł mnie do ściany. Ręce mi zabarykadował, ale nogi nadal miałam wolne. odepchnęłam go i z całej siły kopnęłam w jaja. Chłopak upadł .
- Suka - Wychrypiał wijąc się. - suka, suka , suka - powtarzał to okropne słowo
Ruszyłam biegiem, ale nie wiedziałam gdzie biegnę bo było ciemno. Wpadłam w szpony drugiego kolesia. Nosem rąbnęłam w jego twardą klatę.
- Zostaw mnie - zaczęłam walić pięściami w klatkę. Złapał mnie za nadgarstki i mocno ścisnął
- Chłopaki zajmijcie się Dawidem...a ja zajmę się nią - warknął do kolegów
Chłopacy posłuchali Zayna Malika !!!
Co on chce ze mną zrobić ?
Złapał mnie za łokieć Ciągnął mnie za sobą. Kiedy zniknęli z widoku chłopacy Malik popchnął mnie na ścianę. Naparł na mnie swoim cielskiem. Poczułam jego usta na szyi.
Chciałam go odepchnąć, ale mi na to nie pozwolił. Poczułam od niego alkohol. Nie wiem do czego jest zdolny, ale chce coś ze mną zrobić. Szyję całował gwałtownie.
- Zostaw mnie - Wychrypiałam
- Nie - Warknął
- Puść mnie - wrzasnęłam i mocno go od siebie odepchnęłam. Górował nade mną wzrostem.
Bałam się go tak bardzo. Ominęłam go, ale tym razem popchnął mnie na ścianę gwałtowniej.
Chyba mnie nie poznał. Przywarł ustami znowu do mojej szyi.
- Nie znasz mnie ? - powiedziałam błagalnie. Chciałam go odepchnąć, ale był silniejszy. Nie odpowiedział - Jestem Nikola ... - dodałam po cichu.
- Wiem - Warknął
łzy płynęły mi po policzku.
Oderwał się od mojej szyi. Nie widziałam jego twarzy. Dotknął ręką mojego mokrego policzka.
Teraz jego usta spoczęły na jednym z nich. Zlizywał krople łez. Usta powędrowały teraz na moją górną wargę. Poczułam jego język, a potem zęby. Przegryzł lekko dolną. Zacisnęłam zęby i zamknęłam oczy.
Malik wyprostował się i cofnął.
- Co ja kurwa robię? - Wrzasnął.
Koło mojej głowy wylądowała jego pięść. Naprężyłam się ze strachu i ponownie zamknęłam oczy. Kiedy otworzyłam Malik stał metr przede mną i patrzył.
Podszedł do kosza i z całej siły kopnął. Przyglądałam mu się. Nie chciał mi zrobić krzywdy. Wycofał się.
Wyprostowałam się i podeszłam do wściekłego Malika. Złapałam go za twarz i spojrzałam
- Cii...uspokój się
Przełknął ślinę i powoli kiwnął głową.
- Co robisz tu o tej godzinie ? Jesteś jakaś nie normalna? - warknął i dodał szeptem - Jakby mnie nie było tam przy nich to nie wiem co by się ci stało.
- Bałam się ich - Wyszeptałam - I ty ich uważasz za kolegów, a może jesteś taki sam jak oni ? Gwałcicie i...
- Nie - Warknął - Nie jestem taki i nie osądzaj mnie o to nigdy - Potrząsnął mną wściekle
- Zrozumiałam - powiedziałam głośno. Puścił mnie i spuścił wzrok. Przez dwie minuty się nie odzywaliśmy
- Chodź ... odprowadzę cię do domu. - Odezwał się pierwszy. Złapał za łokieć, ale wyrwałam mu się.
- Co tu robisz ? - spytał. Spojrzałam na niego. Ulice były oświetlone przez lapy. Widziałam twarz Malika. Na skroni nie miał już plastra. Była tylko spora rana.
- Umówiłam się z koleżankami.
- I co robisz w tym miejscu ? Czemu tedy przechodziłaś ?
- Bo szybciej - otarłam mokre policzki.
Malik na mnie spojrzał, ale po chwili odwrócił wzrok. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę. Zobaczyłam w oddali mój dom. Mamy na szczęście jeszcze nie było.
Znaleźliśmy się przy bramie. Malik cofnął się i odwrócił. Nie pożegnał się.
Odszedł.
Weszłam na podwórko. Pies zaszczekał. Uciszył się jak powiedziałam jego imię. Weszłam do domu.
Wiem dużo błędów ale trudno
No to przynajmniej 15 komentarzy = nowy fajniejszy rozdział
Z perspektywy Nikol:
Środa :
Chodzą słuchy o bijatyce. Nie wiem kto brał w niej udział bo nikt jeszcze mi nie powiedział
Jacyś chłopacy poszli do dyrektora. Nasz dyrektor jest bardzo ostry wiec strasznie im się dostanie.
Dyrektorka jest milsza i umie podejść do uczniów.
Koło pokoju dyrektora zjawili się ciekawi uczniowie. Trener zaprowadził chłopaków do dyrektora Simonsa w czasie lekcji.
Byłam zainteresowana tak jak inni. Drzwi od pokoju otworzyły się szeroko i wyszli awanturnicy.
Malik, Styles i Bieber ???!!!
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Malik jak i reszta chłopaków byli wściekli. Rozeszli się w różne strony, a uczniowie za nimi. Zaczęli się ich wypytywać . Ja jak skamieniałam stałam na środku korytarza.
Omg ... Co do cholery ?
Najpierw spojrzałam na Biebera. Na brodzie miał ogromnego plastra, a pod okiem siniaka. Styles miał na nosie, a Malik na skroni.
Zmarszczyłam nos. Malik i Styles przeciw Bieberowi ?
Malik pomógł dla Stylesa, ale sam dostał. Nie ma innego wyjaśnienia, tylko to mi do głowy wpadło.
Minęły następne dwie lekcje. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę poszłam na szkolną stołówkę gdzie tłoczyli się w kolejkach uczniowie.
Wzięłam tace gdzie było spaghetti, kola, sałatka w puszce, a potem dosiadłam do paplających dziewczyn.
Na początku rozmawiały o modzie, ale potem temat zmienił się na bójkę chłopaków.
- A to Malik pomógł dla Stylesa ? - wtrąciłam zainteresowana. Dziewczyny na mnie spojrzały. Do tej pory nie brałam udziału w rozmowie bo tamten temat nie był tak ciekawy jak ten.
- Nie,znacznie odwrotnie - wtrąciła rudowłosa - Malik i Bieber przeciw Stylesowi - Wyszeptała
Podniosłam brew pytająco. Kiwnęła głową.
- Nie wiem o co poszło, ale wiem, że Malik chciał uspokoić Harrego, ale nie posłuchał. No i jakoś tak się pobili ...
- Najlepsi kumple ? - wychrypiałam
- A może nimi nie byli - powiedziała tym razem blondynka - Sama zobacz. Mało ze sobą gadają.
Dziewczyny na mnie spojrzały.
- A czemu tak się wypytujesz ? - spytała czarnowłosa
Wzruszyłam ramionami
- Z ciekawości - Uśmiechnęłam się
- A ty przypadkiem nie kręcisz z Malikiem ?
Nadziałam na widelec makaron, ale gdy usłyszałam to pytanie spojrzałam na nie.
- Ja z nim ? O nie...ja go nie znoszę - zaprzeczyłam - On umie tylko wykorzystywać dziewczyny - Powtórzyłam słowa dziewczyny, która mnie przed nim ostrzegała.
- To prawda - Zgodziła się rudowłosa. - Nie wiem czy to prawda, ale chodzą ploty o tobie i nim.
- Jakie ploty ?
- Ty nic nie wiesz ? - spytała zdziwiona. Pokręciłam głową. Otworzyła buzie aby powiedzieć, ale jedna z koleżanek krzywo na nią spojrzała i szepnęła do ucha
- Weź się zamknij !!!
Dziewczyna posłuchała koleżanki i się więcej nie odezwała.
Dzień minął bardzo ciekawie i szybko. Dziś do domu pojechałam autobusem. Mama do późna pracuje więc mam cały dom dla siebie. Poszłam do pokoju. Rozebrałam się i podeszłam do garderoby tylko w bieliźnie. Nałożyłam krótkie spodenki i żółtą koszule. Na nogi włożyłam niebieskie trampki. Zmyłam stary makijaż i nałożyłam nowy. Włosy upięłam w koński ogon.
Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę.
Umówiłam się z dziewczynami z osiedla na herbatę. Wyszłam na dwór i zamknęłam dom na klucz. Niebo zrobiło się pomarańczowo-czerwone. Zachód słońca jest taki śliczny.
Przeszłam przez ulicę i ruszyłam truchtem przez chodnik. Po dwudziestu minutach znalazłam się w kawiarni. Dziewczyny już tam czekały.
Po wypiciu herbaty pomyślałam o plotkach chodzących o mnie i Maliku. Może one wiedzą ... Spytałam.
- Słuchy chodzą o zabawie, ale nie jestem pewna o co w tym chodzi. Nie wiem co tam robiliście - zarumieniłam się
- Właśnie, że nic nie robiliśmy...nic nie pamiętam - powiedziałam. Jedna z dziewczyn pstryknęła palcem
- I mógł wtedy z tobą coś zrobić. Na serio nic nie pamiętasz ?
Przestraszyłam się trochę. Schowałam twarz w rękach.
- Kompletnie nic - wyszeptałam - Zakuty łeb - Gret poklepała mnie po plecach
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała
Skończyłyśmy ten temat i zaczęłyśmy nowy.
- A ty i Bella...- szukała poprawnych słów -Jesteście wrogami ? - dokończyła
- Ona to zaczęła...nie lubi mnie, a ja jej. Chciałam jej dać szanse, ale do niej trudno podejść
- ma strasznie podły charakter, ale trochę się zmieniła - Przewróciłam oczami. Jen ją po prostu broniła, ale nie wnikam.
- Nie wiem bo próbuję ja unikać. - Powiedziałam - A jaka ona była przedtem ? - dodałam
- Bardzo kłótliwa...- zmarszczyła nos Lee - W tamtym roku bardzo kłóciła się z Zaynem Malikiem. Teraz się omijają. On właśnie takich dziewczyn nie nawiedzi.
Pogadałyśmy jeszcze trzydzieści minut. Na dworze zrobiło się ciemno, a była już dziesiąta. Pożegnałam się z koleżankami i wyszłam z kawiarni. Nałożyłam kaptur na głowę i poszłam w stronę zielonego domu. Mam do przejścia cztery kilosy. Nikt przez ulice nie przejeżdżał, a ludzie byli już w swoich mieszkaniach. Nikt się nie kręcił po ulicach.
Chyba muszę iść skrótem aby być wcześniej w domu. Skręciłam w uliczkę. Włożyłam ręce w kieszenie bluzy bo zrobiło się zimno. Skręciłam za róg. Z daleka zobaczyłam jakieś sylwetki. Echo głosów chłopaków odbijało się o ściany. Połowa siedziała na schodach, a druga stała.
Okropnie się bałam.
Chłopaki mnie zobaczyli i zaczęli coś gadać. Serce podskoczyło mi do gardła gdy jeden z nich zaczął iść w moją stronę.
Chciałam zawrócić, ale też iść na przód.
- Ej mała...choć tu - wrzasnął chłopak, który był już prawie koło mnie.
Pokręciłam głową i szybkim ruchem odskoczyłam od niego. Był szybszy. Złapał mnie od tyłu
- No choć - Wyszeptał mi prosto od ucha .
Chciałam uciec jak najdalej od tego miejsca. Chłopak zaczął mnie dotykać. Musiałam się bronić
Jeden ze chłopaków wstał ze schodów. Szedł w nasza stronę.
Obróciłam się i zamachnęłam nogą. Kopnęłam go prosto w piszczel.
- Kopnęła mnie - wrzasnął do idącego chłopaka
Ruszyłam biegiem powrotem, ale złapał mnie za kaptur.
- Puść mnie - wrzasnęłam i ze strachu wymachiwałam pięściami w stronę brutala.
Chłopak przygwoździł mnie do ściany. Ręce mi zabarykadował, ale nogi nadal miałam wolne. odepchnęłam go i z całej siły kopnęłam w jaja. Chłopak upadł .
- Suka - Wychrypiał wijąc się. - suka, suka , suka - powtarzał to okropne słowo
Ruszyłam biegiem, ale nie wiedziałam gdzie biegnę bo było ciemno. Wpadłam w szpony drugiego kolesia. Nosem rąbnęłam w jego twardą klatę.
- Zostaw mnie - zaczęłam walić pięściami w klatkę. Złapał mnie za nadgarstki i mocno ścisnął
- Chłopaki zajmijcie się Dawidem...a ja zajmę się nią - warknął do kolegów
Chłopacy posłuchali Zayna Malika !!!
Co on chce ze mną zrobić ?
Złapał mnie za łokieć Ciągnął mnie za sobą. Kiedy zniknęli z widoku chłopacy Malik popchnął mnie na ścianę. Naparł na mnie swoim cielskiem. Poczułam jego usta na szyi.
Chciałam go odepchnąć, ale mi na to nie pozwolił. Poczułam od niego alkohol. Nie wiem do czego jest zdolny, ale chce coś ze mną zrobić. Szyję całował gwałtownie.
- Zostaw mnie - Wychrypiałam
- Nie - Warknął
- Puść mnie - wrzasnęłam i mocno go od siebie odepchnęłam. Górował nade mną wzrostem.
Bałam się go tak bardzo. Ominęłam go, ale tym razem popchnął mnie na ścianę gwałtowniej.
Chyba mnie nie poznał. Przywarł ustami znowu do mojej szyi.
- Nie znasz mnie ? - powiedziałam błagalnie. Chciałam go odepchnąć, ale był silniejszy. Nie odpowiedział - Jestem Nikola ... - dodałam po cichu.
- Wiem - Warknął
łzy płynęły mi po policzku.
Oderwał się od mojej szyi. Nie widziałam jego twarzy. Dotknął ręką mojego mokrego policzka.
Teraz jego usta spoczęły na jednym z nich. Zlizywał krople łez. Usta powędrowały teraz na moją górną wargę. Poczułam jego język, a potem zęby. Przegryzł lekko dolną. Zacisnęłam zęby i zamknęłam oczy.
Malik wyprostował się i cofnął.
- Co ja kurwa robię? - Wrzasnął.
Koło mojej głowy wylądowała jego pięść. Naprężyłam się ze strachu i ponownie zamknęłam oczy. Kiedy otworzyłam Malik stał metr przede mną i patrzył.
Podszedł do kosza i z całej siły kopnął. Przyglądałam mu się. Nie chciał mi zrobić krzywdy. Wycofał się.
Wyprostowałam się i podeszłam do wściekłego Malika. Złapałam go za twarz i spojrzałam
- Cii...uspokój się
Przełknął ślinę i powoli kiwnął głową.
- Co robisz tu o tej godzinie ? Jesteś jakaś nie normalna? - warknął i dodał szeptem - Jakby mnie nie było tam przy nich to nie wiem co by się ci stało.
- Bałam się ich - Wyszeptałam - I ty ich uważasz za kolegów, a może jesteś taki sam jak oni ? Gwałcicie i...
- Nie - Warknął - Nie jestem taki i nie osądzaj mnie o to nigdy - Potrząsnął mną wściekle
- Zrozumiałam - powiedziałam głośno. Puścił mnie i spuścił wzrok. Przez dwie minuty się nie odzywaliśmy
- Chodź ... odprowadzę cię do domu. - Odezwał się pierwszy. Złapał za łokieć, ale wyrwałam mu się.
- Co tu robisz ? - spytał. Spojrzałam na niego. Ulice były oświetlone przez lapy. Widziałam twarz Malika. Na skroni nie miał już plastra. Była tylko spora rana.
- Umówiłam się z koleżankami.
- I co robisz w tym miejscu ? Czemu tedy przechodziłaś ?
- Bo szybciej - otarłam mokre policzki.
Malik na mnie spojrzał, ale po chwili odwrócił wzrok. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę. Zobaczyłam w oddali mój dom. Mamy na szczęście jeszcze nie było.
Znaleźliśmy się przy bramie. Malik cofnął się i odwrócił. Nie pożegnał się.
Odszedł.
Weszłam na podwórko. Pies zaszczekał. Uciszył się jak powiedziałam jego imię. Weszłam do domu.
Wiem dużo błędów ale trudno
Subskrybuj:
Posty (Atom)