sobota, 31 maja 2014

Rozdział 21




Z perspektywy Nikol :

Piątek:
Po szkole weszłam do domu z koleżankami. Przebrałam się i zjadłyśmy coś.

Chłopacy powiedzieli, że po nas przyjadą. Chcą się zabawić. Zgodziłam się jechać  z nimi bo będzie tam Zayn i Louis.

Zostawiłam wiadomość na kartce dla mamy. Chłopaki podjechali pod dom. Wyszłyśmy i pokierowałyśmy do trzech samochodów.

- Nikola - wrzasnął Louis - Choć tutaj

Podbiegłam szybko i wskoczyłam na tył jaguara. W samochodzie nie było Malika. Spojrzałam na trzy samochody. Ostatni był Zayna. On kierował. Obok niego siedziała Carli. Westchnęłam głośno.

- W porządku ? - Spytał Louis

- Tak.

Ścisnęliśmy się w samochodzie. Weszły do samochodu jeszcze dwie dziewczyny. Nie było już miejsca.

Ktoś mnie złapał za talie i podniósł. Usiadłam na czyjejś kolana. Odwróciłam się do chłopaka.

- Nie ma miejsca. - wzruszył ramionami. Reszta dziewczyn  zrobiły to samo. Ruszyliśmy

Jechaliśmy przez ulicę bardzo szybko.

Chłopacy zaopatrzyli się w  piwa i inne alkoholowe napoje. Kupili kiełbaski i inne produkty. To mają zamiar zrobić ognisko ?

Chyba tak. Po godzinnej jeździe wjechaliśmy do lasu. Louis starał się jechać bardzo wolno na wybojach.

Włączył głośno muzykę i wszyscy zaczęli się wydurniać. Chłopak na którym siedziałam ciągle się wiercił i gadał. Dołączyłam do rozmowy.

Louis wjechał na polane. Na środku dużej polany stał drewniany domek. Myślałam , że tylko my będziemy tutaj. A tu zamiast wy ludka tłumy. Nie wiedziałam o ognisku. Chłopacy postarali się. Duże ognisko już się paliło. Na ganku stał sprzęt . Uruchomili sprzęt , a z głośników zaczęła dudnić muzyka.

Lou się zatrzymał . Wyszliśmy z samochodu. Chłopacy z bagażników powyjmowali alkohol, a w skrzynkach kiełbaski. Nie wiedziałam, że tyle tego tu jest.

Zapadł wieczór. Było już ciemno. Zadbali o oświetlenie koło drewnianego domku.

zaczęła się zabawa. Było tu około dwustu osób. Cała polana była zajęta. To miejsce było przeznaczone na zabawy. Że ja wcześniej tego nie zauważyłam

Usiadłam na pieńku obok ogniska. Nadziałam kiełbasę na patyk i przystawiłam do ogniska. Wbiłam patyk w ziemię. Poczułam lekkie szturchniecie. Spojrzałam na Louisa. Podał mi piwo w puszce. Wzięłam do ręki.

- dzięki - zaczęłam piwo i wzięłam łyka mocnego trunku do ust.

- Nie tańczysz ? - spytał

Pokręciłam głową

- A ze mną nie zatańczysz ?

Nie chciałam zrobić mu przykrości.

- No dobra.

Położyliśmy piwo na pieńku i poszliśmy do tańczących . Prawie wszyscy tańczyli.

Złapałam ręce Louisa i zaczęliśmy tańczyć. Poruszaliśmy się bardzo szybko i lekko. Louis nieźle tańczy więc mnie prowadził.

Tańczyłam z nim dwie piosenki, a potem mnie odbili i tańczyłam z innym chłopakiem. Było czuć od wszystkich alkohol, ale nie odganiało mnie to. Zmęczona poszłam do ogniska gdzie piekła się kiełbaska. Nie było już jej. Została zjedzona przez kogoś innego. Jakoś nie miałam ochoty na jedzenie. Na szczęście moje piwo jeszcze tam było. Wypiłam je całe patrząc na burzące się ognisko. Chłopacy podeszli do ogniska i wrzucili stos drewna. Iskry pofrunęły do nieba,

Ktoś mnie złapał za rękę.

I znowu tańczyłam. Czułam się bardzo dziwnie. Kręciło mi się w głowie. Chłopak z którym niedawno tańczyłam został popchnięty przez jakąś parę. Przewrócił się. Szybko się zmyłam. Podeszłam do domku gdzie stał duży stół. Chłopacy się tam wygłupiali, a dziewczyny kibicowały.

Wszyscy chętni kładli się na stół i z rurek pili piwo.

Na drugim stole nalewali do kieliszków wódkę. Podeszłam tam i spojrzałam na jedną dziewczynę, która włożyła do buzi połowę kieliszka. Wódka wleciała prosto do gardła napitej.

Nieznany mi chłopak, który włożył kieliszek do ust wypił tak samo jak dziewczyna. Po chwili na mnie spojrzał, uśmiechną, nalał do pełna kieliszek i posunął w moją stronę.

- Pij - szepnął - tak jak inni - pokazał na chłopak obok mnie. Wzruszyłam ramionami i nachyliłam się nad stołem. Włożyłam do ust kieliszek i wódka spłynęła mi prosto do gardła. Była gorzka ... wykrzywiło mnie od środka, ale z zewnątrz tego nie pokazałam.

- druga rundka ? - zapytał chwiejąc się na nogach. Kiwnęłam głową. Świetna zabawa. Uśmiechnęłam się zadowolona gdy zobaczyłam go pełnego. Nachyliłam się ponownie. Wypiłam. Tym razem wykrzywiłam się. Kieliszek wypadł mi z ust i upadł na ziemie.

- Ups - Powiedziałam i padłam na ziemię. Było ciemno jak w dupie. Macałam dłońmi po wilgotnej trawie. Gdy znalazłam szybko wstałam. Dostałam kantem stołu prosto w łeb. Zachwiałam się, a w oczach ujrzałam gwiazdeczki. Poleciałam do tyłu. Złapał mnie ktoś i mocno odwrócił.

- Ałłł - Pomacałam się po głowie - Kurwa bolało !!! - Jęknęłam. Alkohol wywraca ludzi do góry nogami.

Spojrzałam na czarne oczy. Pachniało od Malika alkoholem, ale nie był jeszcze pijany jak reszta. Był niemal trzeźwy.

- bolało ? - spytał mnie. Kiwnęłam głową

- bolało - wrzasnęłam - I to jak - Wybuchłam śmiechem. Podniosłam kieliszek i spojrzałam. Włożyłam język do środka i oblizałam. Malik ciągle na mnie patrzył .

Alkohol dodaje odwagi.

Uśmiechnął się.

- Chce ciebie - powiedziałam do kieliszka, ale to było do Malika.

Odepchnęłam mulata od siebie i podeszłam do stolika

- Chce jeszcze - posunęłam do kena kieliszek. On mi napełnił . Wzięłam do buzi kieliszek i wypiłam krzywiąc się. Poczułam na tali ręce, a potem mocne szarpnięcie. Wyprostowałam się i odwróciłam. Malik mi się przyglądał


- Wystarczy już !!! - powiedział i chciał mi zabrać kieliszek, ale mu na to nie pozwoliłam.

- Zostaw ! - krzyknęłam

Wyrwał mi kieliszek i podszedł do stołu. Chłopaki przywitali się skinięciem głowy. Nalał do kieliszka wódki. Malik chce się zabawić ?!?!

Nachylił się i wziął do ust mój kieliszek. Zrobił jeszcze dwie rundki. Za trzecią odwrócił się do mnie.

Kieliszek trzymał w ustach. Ręką wyjął kieliszek, spojrzał na niego i włożył do środka język i lekko zaczął nim poruszać. Lizał kieliszek w miejscach gdzie przedtem ja go lizałam.

Wyrwałam mu kieliszek z ręki i włożyłam swój język tam gdzie niedawno był jego. Nie brzydziłam się jego. Zrobiłam krok do przodu.

Po kilkunastu  mocnych kieliszkach Malik był kompletnie narąbany.

Zbliżyłam swoje usta do jego. Poczułam jego oddech. Wysunęłam język i polizałam górną wargę mulata. Pozwolił mi na oblizanie dolnej. Chciałam już schować język ale nie zdążyłam. Pijany mulat złapał ustami mój język i zaczął go ssać. To dopiero zabawa !!!

Jutro nawet tego nie będę pamiętała wiec trzeba korzystać.

Otworzyłam oczy. Zayn ssał, ale jednocześnie na mnie patrzył. Oderwała się od niego

- zatańcz ze mną - szepnęłam do jego ucha. Kiwnął głową.

Odeszliśmy od drewnianego domku. Złapał mnie za talię. Przytuliłam głowę do jego klatki piersiowej.

Westchnęłam z zadowolenia. Robiło się pomału zimno, a jednak jego ciało to był istny wulkan.

Włączyli szybszą piosenkę. Malik mną pokierował i zaczęliśmy wywijać. Obracał mnie. Złapał za talię, a jednocześnie udo i wygiął me plecy w łuk. Znalazłam się pod nim. Postawił moją nogę. Puściłam jego ręce i się odwróciłam tyłem. Złapał mnie za talie rękoma, a na szyi poczułam jego usta. Kiwaliśmy się to w prawo to w lewo. Kiedy już byłam wolna pokręciłam tyłkiem w tańcu i przeczesałam ręką włosy. Spojrzałam na niego i go okrążyłam dotykając pleców i klatki piersiowej. Patrzał na mnie zamroczony. Zamruczał i przyciągnął mnie bardziej do siebie.

Alkohol coraz bardziej działał. Jakiś chłopak walnął mnie w głowę ... zapadłam w sen

Następny dzień :
Coś łomotnęło. Otworzyłam jedno oko. Głowę mi rozsadzało. Postarałam się o otwarcie lewego oka. Spojrzałam na dach samochodu. Nie byłam w swoim łóżku. Spałam w czyimś samochodzie. Zapomniałam o dolegliwościach i spojrzałam na swój ubiór. Nowe zielone rurki były pobłocone. Reszta ubrania była na miejscu. Westchnęłam z ulgą i położyłam znowu głowę. Ktoś spał obok mnie. Spojrzałam na obcego. Nie był tak obcy. Nie wiem co się działo wczoraj i nie wiem też jak się znalazłam w samochodzie Zayna Malika !!!

Spał całą noc koło mnie. Policzki się zrobiły szkarłatne.

Odwróciłam się szybko. Z tyłu spaliśmy tylko my. Za kierownica chrapał jakiś nieznany mi koleś, a na siedzeniu pasażera dziewczyna.

Przetarłam obolałe oczy.

Malik się poruszył. Spojrzałam przestraszona w jego stronę. Otworzył oczy. Miał zmrużone, ale jak tylko mnie zobaczył to się rozszerzyły. Podparł się szybko na łokciu. Był tak samo zdziwiony jak ja. Zerknął na swoje ubranie tak jak ja przedtem. Było wszystko w porządku.

- Co kurwa ? - wrzasnął - Co ty robisz w moim samochodzie ? Przecież ... - zastanawiał się, a może przypominał sobie wczorajszy wieczór.

Ja z wczoraj nic nie pamiętam. Pamiętam tylko kieliszki wódki. Czy ja mam tak słabą pamięć ?

Malik spojrzał na mnie. Miał dziwny wyraz twarzy.

- Pamiętasz coś ? - spytał cicho

Pokręciłam głowa

- Tylko kieliszki

Westchnął głośno jakby z ulgą. Czy on pamięta ? Miałam już się spytać gdy przypomniałam sobie o godzinie

- Która godzina ? - wrzasnęłam

Usiadłam raptownie. Zaczęłam szukać telefonu w kieszeniach. Gdy wyjęłam spojrzałam w ekran. Ekran był popękany, a komórka padła. Rozejrzałam się po samochodzie, a Zayn się mi ciekawie przyglądał.

- masz telefon ? - warknęłam

Wyjął swój telefon.

- Dziesiąta - Wytrzeszczyłam oczy i szybko wypadłam z samochodu. Spojrzałam na polną drogę, którą przyjechaliśmy. Zaczęłam iść w tamta stronę.

Czy ja zwariowałam ? Przecież to godzina jazdy

Stanęłam i szybko wbiegłam do samochodu Malika. Uśmiechał się. Nachyliłam się nad nim.

- zawieź mnie do domu - powiedziałam

Prze czochrał ręką włosy i wyszedł na dwór.

- Gdzie ci się tak śpieszy ?

- Mama się o mnie martwi...

- Jakoś mnie to nie obchodzi. Znajdź sobie inną podwózkę. - Powiedział i się obrócił. Obudził dziewczynę i chłopaka. Wstali na kacu.

Ja stałam i się przyglądałam. Malik spojrzał na mnie.

- A ty jeszcze tu ? - Spytał - No powiedziałem chyba, że nie odwiozę.

Skinęłam głową. Obróciłam się i poszłam przed siebie. Jacyś kolesie właśnie wsiadali do samochodu i mieli już odjechać.

- poczekajcie - wrzasnęłam. Podbiegłam do samochodu - Podwieziecie mnie ? - spytałam

- No jasne. Wskakuj na tył maleńka - powiedział zaspany kierowca.

- dzięki...mam u ciebie dług.

Wskoczyłam na tył. Było tłoczno. Jeden z kolesi poruszał brwiami na swoje kolana . Uśmiechnęłam się i usiadłam.

Pod domem byłam godzinę później. Chłopacy dostarczyli mnie całą i zdrową. Pożegnałam się z nimi i spojrzałam na dom. Czekała mnie długa kłótnia z mamą.

Dopiero teraz przypomniałam sobie o bólu głowy i mdłościach . Wydęłam usta bo poczułam żółć. Wbiegłam szybko do domu i jak najszybciej do łazienki. Znalazłam się pod klopem. Zrobiłam to co miałam zrobić. Wytarłam rękawem usta. Usłyszałam chrząknięcie. Obróciłam się gwałtownie. Zobaczyłam mamę ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.

- A msz ci los - powiedziała

Rozdział nie sprawdzony i beznadziejny wiem!!! To jest denerwujące :kiedy nn, dodaj jak najszybciej. To zniechęca do dalszego pisania, powoduje brak weny i chęci. Bardziej oczekuje na komentarze w stylu; jak wam się podoba rozdział, komentarze do postaci lub scen ,to pobudza do dalszego pisania. Komentarze =następny rozdział

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 20

Z perspektywy Izabell :

Środa :
Wyszłam z szkoły z kolegami i poszliśmy za szkole. Sporo ludu tu paliło. Oparłam się placami o ścianę  i patrzyłam na wszystkich. Zobaczyłam tam tez Stylesa i Malika, którzy, także palili.

Loczek zagasił papierosa butem i się obrócił. Zostawił mulata i innych kolesi. Poszedł na plac. Chłopaki spalili. Poszliśmy także na plac.

Coś się działo na schodach. Wszyscy uczniowie tam biegli. Przyspieszyłam kroku i zobaczyłam w kółku Harrego Stylesa i Justina Biebera. Nie wiem o co poszło, ale chłopaki tłukli się. Chłopaki próbowali ich rozdzielić, ale gdy próbowali sami dostawali po ryju. Dziewczyny się do nich nie zbliżały. Wolały nie ryzykować. W końcu chłopaki oddzielili ich, ale Justin wyrwał się i podbiegł znowu do trzymanego Stylesa. Dostał pięścią w noc . Krew poleciała strużkiem na bruk , Harry spojrzał na Justina. W jego oczach były iskry wściekłości. Wyrwał się i podbiegł do Justina. Wykręcił mu ręce i popchnął na mór i kopnął go dwa razy w brzuch.

Wszyscy wrzeszczeli aby przestał.

Nie mogłam na to patrzeć. Wbiegłam szybko na ,,arenę bijatyki ". Odepchnęłam go. Styles się do mnie obrócił i miał już uderzyć, ale to nie nastało

Spojrzał na mnie i warknął

- Odejdź !!!

- Przestań...chcesz go zabić ? - wrzasnęłam - Co on ci zrobił

- To nie twoja sprawa - wrzasnął i otarł nos o białą, dresową bluzę. Spojrzał na mnie znowu - Odejdź !!! - Tym razem ryknął. Chłopacy złapali Stylesa za łokcie. Do kółka wbiegł Malik.

Harry znowu się wyrwał i już zaczął iść do Justina, ale Nikola stanęła mu na drodze . Potrzymała go za ramiona

- Uspokój się - Odepchnął ją, ale wpadła na pierś mulata. Spojrzałam na wijącego się z bólu Justina. Dziewczyny go otoczyły i zaczęły mu pomagać. Nauczyciele dopiero zareagowali. Podbiegli do najbardziej poszkodowanego ucznia.

Harry już miał iść do niego ponownie, ale stanęłam mu w drodze.

- Powiedziałem coś kurwa !!! - warknął do mnie


Ktoś mnie odepchnął i zobaczyłam już stojącego na przeciwko mulata który uspokajał lokowatego. Styles odetchnął głęboko, a mulat zadowolony z siebie klepnął go w policzek dwa razy aby się otrząsł i wrócił do swego ciała. Szkolna pielęgniarka podbiegła do Stylesa z apteczka. Gdy ta chciała mu przyłożyć do nosa chusteczkę ten warknął

- Poradzę sobie - Wyrwał jej chusteczkę i przyłożył do nosa. Nic tu po mnie. Wyszłam z kółka gdzie był Styles i poszłam tam gdzie nadal leżał Justin. Nadal się wił. Nieźle oberwał. Mam nadzieje, że  mu nie połamał żeber.

Druga pielęgniarka i nauczyciele pomogli podciągać koszulkę biedaka. Na żebrach był jeden wielki siniak.

Gdy go dotknęła Justin warknął

- Odejdźcie !!!

Chciał już wstać, ale nauczyciele go trzymali. Spojrzałam na drugą stronę. Styles siedział oparty o mur, a pielęgniarka z czerwonym od krwi uniformem dotykała nosa Stylesa. Gdy dotknęła mocniej ten odepchnął jej rękę i z bólu odwrócił głowę.

Justin złamał mu nosa. Uśmiechnęłam się w myślach. I dobrze bydlakowi !!!

Po dziesięciu minutach pod szkołę przyjechała karetka. Specjaliści opatrzeli ich rany, a uczniowie z daleka patrzeli.

Okazało się, że Justin nie ma złamanego żebra, ale było mocno stłuczone. Ale bardziej mnie interesowała diagnoza Stylesa.

Nosa Bieber mu nie złamał. Zatamowali krwotok. Wydawał się taki bezsilny. Twarz miał białą jak ściana. Chłopcy zostali oddzieleni od siebie. Nikt nie chciał ryzykować bo mogliby się znowu pobić.

Zadzwonił na lekcje dzwonek. Uczniowie z niechęcią poszli na lekcje . Poszłam ze wszystkimi gapiami do szkoły.

Justin i Harry zostali.

Po lekcjach zobaczyłam Harrego z ogromnymi plastrami na nosie. Wyszedł ze szkoły i zeszedł po schodach. Spojrzał na mnie, a potem poszedł na parking. Poczekałam na chłopaków i też się zmyliśmy spod szkoły.

Pojechaliśmy na kręgle. Nigdy mi się nie udało zbić wszystkich . Nie miałam do tego ręki.

Wyszliśmy po dwóch godzinach z budynku i poszliśmy do sklepu kupić piwo.

Gdy po alkoholu było mi nie dobrze chłopaki odwieźli mnie do domu.

Tydzień puźniej :

Środa :


Idąc wpadłam na Stylesa. Rąbnęłam głową o jego klatkę. Złapał mnie za ramię i wyprostował.

Nie miał już na nosie opatrunku. Nawet nie było siniaka.

- Znowu ty ? - spytał przewracając oczami

- No jak widzisz - powiedziałam donośniej.

- No to patrz jak chodzisz - Powiedział i ominął mnie. Odwróciłam się w jego stronę. Przystaną i się obrócił.

- Jedziesz ze mną ?

Podniosłam pytająco brwi.

- Jak to ?

- Nie byłaś nigdy na wagarach ? - Prychnął - tak czy nie ?

Nie wiem czy żartuje czy mówi prawdę. Zaryzykuje.

Wzruszyłam ramionami. Uśmiechnął się.

- No to choć

Wyszedł na dwór. Poszłam za nim na parking gdzie stał jego nowy czarny samochód. To samochód wyścigowy.

Otworzyłam drzwi i wsiadłam. Harry przekręcił kluczyki i ruszył z piskiem opon.

Włączył muzykę i dodał gazu.

- Gdzie jedziemy ? - spytałam. Spojrzał na mnie

- Co proponujesz ? - machnął głową, a grzywka, która opadła na czoło ułożyła się jak zawsze.

Podrapałam się po głowie, ale nic mi do głowy nie przyszło

- Nie wiem - powiedziałam w końcu. On westchnął - Nowy samochód ?

Pokiwał głową. Byłam ciekawa skąd on wziął tą kasę.

Nie wiem gdzie jechaliśmy, ale nie znam tego miejsca. Pierwszy raz na oczy widzę.

Jechaliśmy około czterech godzin. Styles zatrzymywał się to tu to tam. Dostawał jakieś duże kartony. Nie wiem co było w środku, ale na pewno cos złego . Gdy spytałam co tam jest warknął :

- Co cię to ?

Po co on mnie w ogóle ze sobą wziął. Jesteśmy bardzo daleko od domu .Parę godzin jazdy.

Gdy dostarczył ostatnie pudełko był już wieczór. Wcale nie wysiadałam. Kolesie zapłacili mu. Było to niezła sumka. Włożył do kieszeni pieniądze i się z nimi pożegnał. Wsiadł do samochodu i na mnie spojrzał

- Po co mnie zabrałeś ? - spytałam

- Chciałem mieć kogoś do towarzystwa, a ty jesteś dziewczyną pyskata wiec pomyślałem, że nie będzie mi się nudziło, ale dzisiaj jesteś małomówna. - przyznał

Kiedy ruszył spytałam :

- Powiesz mi końcu co to ma być wszystko - pokazałam rękoma - I gdzie my kuźwa jesteśmy ?

- Po pierwsze nie znasz miejscowości, a po drugie nie interesuj się dużo bo źle ci na to wyjdzie.

- pracujesz na czarno ? - spytałam - Dowozisz trawkę, narkotyki i inne niedozwolone produkty ?

Spojrzał na mnie z zachwytem

- Wiec zgadłam - Zaczęłam się śmiać z niedowierzeniem - Czemu mi nie powiedziałeś, że jedziemy tak daleko - Wrzasnęłam - Mogłam nie jechać.

- Tak się boisz ? - spojrzał na mnie. Miał racje. Bałam się jak cholera, ale nie chciałam mu tego pokazać.

- Nie

- To nie fikaj - odpowiedział

- Jasne...jeszcze komuś krzywdę zrobisz - Powiedziałam na głos. Miałam to powiedzieć sobie, a nie jemu.

Jaka ze mnie kretynka !!!

- A wiec się boisz ?

- Wcale nie - wrzasnęłam

Całą drogę się nie odzywaliśmy.

Gdy minęliśmy szkołę spojrzałam na zegarek. Prawie północ. Wytrzeszczyłam oczy z zdziwienia.

- Co się stało ? - spytał Harry

- Strasznie późno jest

Skinął głowę potakując

- Nie rozpowiadaj w szkole gdzie byłaś i co robiłem. Dobra ? Bo nie chce mieć kłopotów. Przez pobicie Biebera miałem opoierdol w domu wiec nie mam zamiaru nawarzyć sobie piwa przez ciebię. Zrozumieliśmy się ?

Skinęłam głową.

Po szybkiej jeździe w końcu wjechaliśmy na nasze osiedle i po niecałych pięciu minutach byłam już pod domem. Zatrzymał się i wyszedł z samochodu. Przeszedł na moją stronę. Wyszłam na świeże powietrze.

Podszedł do mnie tak blisko, że dotknęłam swoją piersią jego klaty. Oparłam się plecami o samochód.

Poczułam na uchu jego usta, a następnie na szyi. Były tak ciepłe, że czułam przebiegające dreszcze po karku.

Odchyliłam głowę i miał pełne dojście do szyi. Jego ręce ogarnęły moje włosy.

Nie wiem jak to się stało, ale rękoma złapałam za jego włosy i mocno go do siebie przyciągnęłam. Jego dłonie powędrowały na talie, a potem na pośladki. Pogładził je.

Nie wytrzymałam. Przywarłam do jego ust. Język wepchnęłam do jego ust, a gdy dostałam w odpowiedzi jego byłam zachwycona. Jego ręce powędrowały na moje uda. Złapałam go za szyję, jeszcze bardziej i zachłanniej pocałowałam.

Nie wiem co się ze mną dzieje. Wiem, że go pragnę. W brzuchu miałam motylki, które ciągle się buntowały i domagały o więcej.

Pomyślałam o Maliku i o nim. W tamtym roku wyrządzili mi dużo szkód. To są moi wrogowie, a ja się całuje ze Stylesem!!! Oderwałam usta od jego i odepchnęłam mocno od siebie.

- Oszalałeś ? - Wrzasnęłam i wytarłam usta. Dał się odepchnąć. Wymencił z siebie uśmiech. - Co to miało być kurwa ?



- Sprawdzałem tylko

- Co sprawdzałeś ?

- Całowałem bardziej doświadczone dziewczyny...

- Ty draniu - Podeszłam do niego i walnęłam pięścią w klatkę - Zrobiłeś to specjalnie...

- A to ty myślałaś, że coś do ciebie czuję ? - prychnął tylko

- O tym nawet nie myślałam - wrzasnęłam

- Ale przeszła ci przez myśl ?

- Nie !!! Jak byś był mężczyzną, a nie pedałem - Wzruszyłam ramionami

Ominął mnie i wrzasnął :

- zapomnij o tym co się stało

Wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał .

- Co za popierdolony sukinsyn !!! - wrzasnęłam i oburzona weszłam do domu gdzie już czekał na mnie tata.

- Popierdolony sukinsyn ? - spytał podnosząc brew

Zaczerwieniłam się

- nie chce o tym gadać. Idę spać - Ominęłam go i pobiegłam na górę do swego pokoju.

Przepraszam, przepraszam za jakość tego bloga ale naprawdę nie mam czasu. Postaram się dodawać rozdziały częściej. Co o nim sądzicie ?A co sądzicie o Harrym? Jak wrażenia?

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 19

Z perspektywy Nikol :
Wybiegłam szybko ze szkoły. Zobaczyłam odjeżdżający autobus.

- Spóźniłam się - wyszeptałam

Kopnęłam mocno kamień i usiadłam na schodku. Jak ja teraz wrócę do domu ?

Mama nie przyjedzie...

Przeszedł obok mnie Malik i poszedł w stronę parkingu.


Wstałam i poszłam w drugą stronę. Przeszłam przez ulicę. Spacer dobrze mi zrobi. Torbę zarzuciłam na ramię i rzuciłam się do biegu. Pobiegłam skrótem.


Zmęczyłam się ale szłam dalej. Usłyszałam za sobą hurkot motoru. Odwróciłam się i spojrzałam na właściciela. Zatrzymał się przy mnie i zdjął kask. Kierowcą był nie kto inny jak nie Malik. Włosy miał rozczochrane i nie powiem, do twarzy mu.

- Masz zamiar iść do domu piechotą aż dwadzieścia kilosów ? - spytał.

- tak - krótka odpowiedz i na temat. Podniosłam dumnie głowę i poszłam dalej. Usłyszałam za sobą jego śmiech. Odpali motor i zajechał mi drogę. Spojrzałam na niego

- No co znowu ? - spytałam

- Wsiadaj - Usiadł - przecież mieszkamy na tym samym osiedlu wiec mogę cię odwieść.

Spojrzałam na jego motor... jest śliczny, duży i śliniący. Malik podał mi drugi kask. Byłam jak z kamienia, jakoś wzięłam kask do ręki i nałożyłam na głowę. Mulat ponownie usiadł, a potem odpalił

- No to wskakuj - Nałożył kask na głowę.

Usiadłam. Nie wiedziałam czego mam się trzymać. Kask przepuścił zapach Malika. Zaczerwieniłam się przez zapach Malika !!!

Złapałam rękoma czarną kurtkę mulata. Prawie wszyscy noszą ubrania ze skóry.

Ruszył raptownie. Usłyszałam swój głos. Czy ja naprawdę wrzasnęłam ?

Malik podśmiewywał się pod nosem. Przesunęłam się do niego. Przyległam do niego całym ciałem. Ręce otoczyłam na jego brzuchu.

Czy on w ogóle cos je ? - pytałam samą siebie.

Dodał gazu i popędził jak błyskawica. Zakręcił mocno, że jeszcze bardziej przytuliłam się do jego pleców.

Wydawało mi się, że kask mi zaraz wyleci z głowy. Jedną rękę uwolniłam i naciągnęłam z powrotem kask.

Prawą trzymałam kurtki mulata, a lewą kask. Zayn zakręcił w lewą stronę. Przekrzywiłam się i już bym spadła gdyby nie złapał mnie za kolano. Przeklną, a potem zatrzymał się. Zdjął szybko kask.

- Co to kurwa ma być ? - obrócił się.

- Nic ...

- Jak to nic? - wrzasnął - Chcesz abyśmy się zabili ? - pokręciłam głową - No to się uspokój

- Jak chcesz żebym się uspokoiła to zabierz ode mnie to draństwo - zdjęłam kask - Wole bez tego jechać...nie mam zamiaru się martwic o ten twój jebany kask, który wcale nie działa - Oddałam mu go. On wstał z motoru i postawił motor na stopkę. Pisnęłam bo złapał mnie niespodziewanie za nogę i przekręcił. Moje nogi były rozszerzone. Dalej siedziałam na motorze, a Malik przystanął miedzy moimi nogami. Podniósł do góry podbródek i się nachylił.

- Nie działa ? - spytał - Oj mylisz się mała.

Włożył mi kask na głowę i zacząć coś majsterkować . Dotykał ręką mojej szyi. Dostałam gęsiej skórki.

Kiedy skończył nałożył swój kask i spojrzał na mnie z góry. Położył rękę na moim kolenie i przekręcił do poprzedniej pozy. Usiadł przede mną.

- Po prostu małe dziecko - Wziął mnie za obie ręce. Otoczyłam go na klatce piersiowej - I nie wierć się. Dobra ? - zapytał

- Dobrze

Ruszył.

Paznokcie wbiłam w jego klatkę. Chciałam go po prostu poczuć. On zesztywniał i dodał gazu. Chyba mu się to nie spodobało.

Na pewno nie.

Po pięciu minutach stanął pod moim domem. Dałam mu kask i zeszłam z motoru.

Nawet mu nie podziękowałam za podwózkę ani nie pożegnałam. Ruszył z piskiem opon.

Odjechał.

Znowu mnie będzie omijał.

Pokręciłam głową i poszłam do domu

Środa :


Tak jak mówiłam. Nawet na mnie nie spojrzał. Westchnęłam i spojrzałam na Louisa. Uśmiechnęłam się do niego, ale nie czekałam na odpowiedz. Weszłam do szkoły.

Minęła pierwsza lekcja. Wyszłam z klasy i zobaczyłam czekającego Lou. Uśmiechnął się i podszedł.

- cześć...wszystko w porządku ?

- Tak, a czemu się pytasz ? - wzruszył ramionami

- Z rana tak dziwnie wyglądałaś

- Jest ok - Teraz jest dobry moment aby z nim pogadać. - Pogadamy ? - spytałam

- Możemy...chodźmy na dwór

Wyszliśmy. Louis poprowadził mnie na mór. Zawsze tam staje z kolegami. Podskoczyłam i usiadłam na betonowy murek Spojrzałam na Louisa z góry. Uśmiechnęłam się, a on oddał. Słodki kociak - na razie.

- O czym chcesz pogadać ? - spytał

- pamiętasz jak mnie uczyłeś prowadzić ? - pokiwał głową

- Umiałaś już jeździć ... niezła z ciebie kłamczucha.

- Wiem, ale nie o tym chce pogadać - Spojrzałam na główne drzwi szkolne. Wyszedł Mulat razem z Carli. Wywrócił oczami i przegryzł wargę. Ona coś gadała, a on z niezadowolenia mruknął. Louis tez go zobaczył i się drwiąco uśmiechnął

- Ma powodzenie - wydęłam usta kiwając głową. Louis na mnie spojrzał i się uśmiechnął

- Nawet nie wiesz jakie.

Malik spojrzał na nas. Spojrzałam na ziemię. Mogłabym na wszystko patrzeć tylko nie na niego.

Dołączył do nas i oparł się o mur obok Louisa. Spojrzałam na nich z góry. Carli stanęła na przeciwko mulata. Mogłam się jej w końcu przyjrzeć. dzisiaj nie miała na twarzy tyle pudru jak zawsze. Bez pudru człowiek wydaje się ładniejszy. Dziewczyna wyczuła mój wzrok na sobie. Spojrzała na mnie.

- Wiec o czym ? - Usłyszałam głos Tomlinsona. Zapomniałam co ostatnio mówiłam, Przypomniałam se .

- Oh...- zeskoczyłam z murku - choć - Dodałam. Złapałam dłoń Louisa

- Gdzie ?

- Może na parking - wskazałam palcem na parking

- A czemu nie tu ? - spytał



- Chce z tobą pogadać po prostu. - Wzruszył ramionami i się uśmiechnął

- No dobra

Nie oglądając się za siebie ruszyliśmy na parking. Kiedy się tam znaleźliśmy oparliśmy się o jego samochód.

- Wtedy się na mnie obraziłeś, tak ? - powiedziałam prosto z mostu

- Kiedy ?

- Powiedz prawdę - spojrzałam na niego

Przewrócił oczami i spojrzał na mnie.

- To czemu z Zaynem pojechałaś ? Hyy ? - zapytał

Zastanawiałam się nad tym pytaniem

- Bo mnie pierwszy zapytał i mi było głupio odmówić. - Spojrzałam na niego w końcu

- Aha...ja już dawno o tym zapomniałem i jakoś nie jestem na ciebie wściekły - uśmiechnął się.

- Masz strasznie słabą pamięć, ale dobrze, że się już nie gniewasz

- Źle ci z tym było ?

- Trochę. Nie znoszę jak ktoś się na mnie gniewa. - wzruszyłam ramionami mrużąc przed słońcem oczy.

Zapadła cisza.

- Wczoraj nieźle do klasy wpadłaś - zaczął się śmiać. Przypomniałam sobie o wczorajszym dniu. Walnęłam go lekko łokciem

- To nie jest śmieszne - nadymałam usta

- oj weź przestań...niezła ta Bella co nie ?

- No, a jak. Musiałam ... - Gadaliśmy ciągle aż zadzwonił dzwonek. Przed szkołą się pożegnaliśmy i poszliśmy w inne strony.
Dobra jest 19 następny będzie po 10 komentarzach. I to na 100% bo już jest napisany i czeka w poczekalni na udostępnienie :)

środa, 7 maja 2014

Rozdział 18

Z perspektywy Iazabell :

Wtorek :
Już po dzwonku, a my dalej stoimy na korytarzu i czekamy na nauczycielkę. Fizyczki nigdzie nie widać wiec może nie ma jej w szkole. Do pokoju nauczycielskiego weszła biolożka. Spojrzała na moją klasą

- Ah...tu jesteście - uśmiechnęła się przyjaźnie i podeszła do nas - Pani German zachorowała więc ta lekcję będzie ze mną. Idźcie do klasy 314.

Poszliśmy na samą górę i weszłyśmy do klasy. Nauczycielka nie mówiła , że w jednej sali maja być dwie klasy.

- Macie tu lekcje ? - spytał mój kolega

- A nie widać

On tylko wzruszył ramionami. Biolożka weszła do klasy i spojrzała na naszą klasę.

- Usiądźcie podwójnie - powiedziała - Ta lekcję musimy jakoś wytrzymać. Następne będą normalnie - zaczęła tłumaczyć

Uczniowie tej klasy są w tym samym wieku co my. Gdy się rozejrzałam za siedzeniem zobaczyłam Nikol siedzącą na samym końcu od okna. Przełknęłam żółć. Zobaczyła mnie i spiorunowała wzrokiem. Wytrzeszczyłam na nią oczy żeby się przestała tak patrzyć. Pomogło. Koledzy usiedli. Do Nikol przysiadł się mój przyjaciel. Co za kretyn!!! A miał ją unikać. Kiedy na nich spojrzałam poczułam nutkę zazdrości. A niech to licho pochłonie.

Usiadłam ławkę obok gdzie siedział chłopak. Spytałam czy mogę się dosiąść. Podsunął się i usiadłam.

Po dziesięciu minutach w klasie zapanował chaos. Uczniowie zaczęli rzucać kulkami papierowymi. Ja też się do nich dokończyłam. Druga ja siedziała jak myszka pod miotłą i nie włączyła się do zabawy. Biolożka próbowała uspokoić uczniów, ale jej jakoś nie wychodziło. Dała z tym spokój i usiadła na krześle.

Wyrwałam z zeszytu kartkę i zrobiłam sporą kulkę. Wstałam jak pozostali uczniowie i skierowałam na Nikole, która miała spuszczoną głowę. Zamachnęłam się i rzuciłam prosto w łeb. Ona się wyprostowała i złapała toczącą kulkę po ławce. Rozejrzała się po klasie i spojrzała wtedy na mnie. Była wkurzona.

Usiadłam zadowolona na krześle i skrzyżowałam ręce na piersi. Uśmiechnęłam się. Poczułam stado kulek obijających się o moją głowę. wszystkie potoczyły się na podłogę. Mój wzrok powędrował od razu na Nikole. Uśmiechnęła się słodko. Wytrzeszczyłam oczy

- O nie - Wstałam raptownie, że krzesło stuknęło o drewnianą podłogę. Nikola zareagowała też szybko. Była po drugiej stronię. Inni uczniowie też biegali po klasie i rozwalali krzesła. Nauczycielka wrzeszczała abyśmy się uspokoili, ale nikt jej nie słyszał. Pogoniłam Nikole.

Uciekła znowu. Biegałyśmy tak wkoło, że aż się zadyszałam. Miałam już ją w zasięgu ręki gdy wybiegła z klasy trzaskając mi pod nosem drzwiami. Pobiegłam za nią. Nauczycielka nawet nie zobaczyła kiedy wyszłyśmy. Zajęła się kwiatkiem, który upadł na podłogę.

Jestem dobrą sprinterką wiec doganiałam Nikole. Kiedy mnie zobaczyła Wrzasnęła głośno. Złapałam ją pod klasą 217. Złapałam za ramiona i potrząsnęłam mocno, że waliła łopatkami o drzwi klasy.

Drzwi raptownie się otworzyły. Poleciałam na Nikole, która upadła plecami na podłogę. Uspokoiłyśmy się i spojrzałyśmy na klasę i na nauczyciela z skrzyżowanymi rękoma.

Wstałam szybko. Nikola zrobiła tak samo. Spojrzałam na nią i wybuchłam śmiechem. Ona też nie wytrzymała i zrobiła to samo co ja.

Spojrzałam na klasę. Co za wstyd. Harry Styles i Zayn Malik patrzeli z wytrzeszczonymi oczami.

Zerknęłam na rozłoszczonego nauczyciela, a potem na Nikole. Wyglądałam tak samo jak ona. Czerwona i zawstydzona.

- Do dyrektora !!! - wrzasnął nauczyciel.

Przekręciłyśmy jednocześnie oczami. Złapałam za łokieć Nikoli i wybiegłam z nią zawstydzona.

- O kurwa - Wrzasnęłam - Co teraz będzie ? - wrzeszczałam do Nikoli - Nie mogę iść do Dyrki bo będę miała jeszcze gorszą kare

- Nie wiem - odpowiedziała tylko.

- To twoja wina - powiedziałam

Wyrwała się mi .

- Moja ? - spytała

- Jakbyś nie wybiegła z klasy ...

- Posłuchaj to nie ja zaczęłam - Miałam już przerwać, ale mnie uciszyła - Jakbyś mnie nie szarpała to nie wpadłybyśmy do klasy.- powiedziała - To twoja wina - Tym razem wrzasnęła

Poczułam czyjąś rękę na łokciu. Zły matematyk nas zatrzymał. Zobaczyłam z klasy wystające głowy. Co za gapie jedne !!!

Nauczyciel prowadził nas do Dyrki...

- Proszę pana ja wszystko wytłumaczę - Powiedziała Nikola

- Słucham - powiedział

- Bo to nie było tak jak pan myśli...miałam z Izabellą pójść do klasy dalej po kamienie bo pani nam kazała i kiedy przechodziłam jakiś chłopak w biegu mnie popchał i wpadłam na drzwi, a Izabella chciałam mi pomóc i jakoś tak to wyszło- Spojrzałyśmy na matematyka który chwile się zastanawiał

- No dobrze ... może to nie była prawda, ale odpuszczę wam dzisiaj. Idźcie po te swoje kamienie i prędko swojej do klasy ... zrozumieliśmy się ?

- Tak - Powiedziałyśmy jednocześnie.

Nauczyciel odwrócił się i pokręcił z niedowierzeniem głową.

Odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na Nikole i powiedziałam :

- Tak to twoja wina - Powiedziałam i poszłam do klasy. Weszłam. W klasie było o wiele ciszej, ale pani tak nie zauważyła jak weszłam,

Usiadłam na swoje miejsce.

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli na przerwę. Naciągnęłam torbę na ramię i też wyszłam. Po drodze zobaczyłam idącego mulata, który na mnie spojrzał.

Przechodząc obok szepną :

- Zawsze są z tobą kłopoty - Złapałam go za łokieć. Staliśmy naprawdę blisko. Jego brwi podniosły się. - czego ? - warknął

Dreszcze po karku nadal wędrowały

- Uczep się Nikol, a nie mnie...- wyszeptałam. Wyrwał rękę

- Umiesz tylko zwalać na kogoś - Odpowiedział

- Nie broń jej

- Ja ją ? - Prychnął i się drwiąco uśmiechnął - Jest taka sama jak ty. Pokręcona. Wy umiecie tylko dokuczać

- A ty umiesz tylko klepać jęzorem - odpyskowałam

- Ha...to nie ja się zachowuje jak dziecko - Ręką prze czochrał zburzone włosy - Zresztą czemu ja z małolatą gadam - ominął mnie zwinnym ruchem

- Tylko to umiesz powiedzieć - powiedziałam i poszłam pod klasę.


No siemanko sorry że nie dodawałam .Ale teraz się postaram i będą dodawane troszeczkę częściej.Co myślicie o tym? Jakie wrażenia.