sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 28

Z perspektywy Izabell :
Idąc na drugie piętro zobaczyłam moją wychowawczynię.

- O jesteś Izabello - powiedziała - Choć ze mną.

- Gdzie ?

- Nie wiem co narozrabiałaś - przegryzła wargę - wezwał cię dyrektor. - odezwała się gdy szłyśmy po schodach.

- Dyrektor ? - wyszeptałam z trudem. Przecież ja nic nie zrobiłam.

- Tak, dyrektor.

- Ja nic nie zrobiłam! - Wrzasnęłam, a ona na mnie .

- Nie takim tonem - spojrzała na mnie groźnie.

Przewróciłam oczami i poszłam za wychowawczynią w stronę gabinetu. Wychowawczyni otworzyła szeroko drzwi, popchnęła mnie do środka. Dyrektor kiwnął głową, a gdy zrozumiała gest szybko wyszła.

Przy szafie po lewej stronie stał oparty Styles. Przełknęłam ślinę. Nie wiem czemu znalazłam się z loczkiem o tej samej porze u dyrektora, ale wiem że cos tu śmierdzi.

- Izabello Moradii? - tak, jakbyś nie wiedział.

- Tak proszę Pana?

Dopiero teraz zobaczyłam stojącą policję po mojej prawej stronię.

Zerknęłam na Stylesa pytająco. Nie mogłam nic z jego rys twarzy  wyczytać. 

- Zapewne domyślacie się z jakiego powodu policja zjawiła się w naszej szkole? - Spytał ostro dyrektor.

Jednocześnie z Harrym pokręciłam głową.

- Odsuń się od szafy i stań obok Izabelli.- zwrócił się do zielonookiego.
Oczywiście nie posłuchał się.

- No dobrze...niech może powiedzą panowie - Spojrzał na policjantów.

Kiwnęli głowami.

- Namierzyliśmy - wyczytał z zeszytu numery rejestracyjne i nazwy samochodów. Jeden był mój - Jesteście ich właścicielami ? - mruknęłam w odpowiedzi.

- dalej nie rozumiem, po co te zamieszanie? - Odezwał się chłopak, którego nienawidzę z całego swojego serca.

Policjanci nie odpowiedzieli na pytania.

- Dzisiaj o 08.43 na ulicy Mowie Stec zapanowało zamieszanie. Kabriolet - spojrzał na mnie jeden z policjantów - Przejechał na skrzyżowaniu kiedy było przejście dla pieszych. Na szczęście żaden z pasażerów i kierowców nie ucierpiał.

Potem spojrzał na Stylesa.

- Jechał pan z prędkością 140 km/g na terenie zabudowania, a można jeździć z prędkością 60 km/h - spojrzał do zeszytu. - wszystko się zgadza - dodał

Usłyszałam dzwonek na lekcje.

- Przykro mi, ale dostajecie mandat. Poproszę o prawo jazdy.

Jeszcze mi brakowała mandatu kurwa!

Zdjęłam torbę z ramienia, a loczek podszedł do policjanta i dał plastik. Znalazłam i dałam dla drugiego.

Zwrócili własność po kilku minutach. Po chwili dostaliśmy jakieś papierki. Mandat, a na rachunku kwota : 500 zł. Świetnie.
Skąd ja wezmę na to kasę? o to jest pytanie.

- Nie mam przy sobie pieniędzy - odezwałam się

- Rodzice zostali wezwani - dyrektor burknął.

Policjanci skinęli głową i wyszli z pokoju dyrektora.

- Który to już raz Harry ? - spytał

Po raz kolejny nie odpowiedział.

- mamy z tobą same kłopoty. Prowadzisz bójki, palisz na terenie szkoły i przyprowadzasz policje - powiedział z donośniejszym głosem - Powinienem cię wydalić ze szkoły! - wrzasnął

Dygnęłam. Harry oblizał wargi i spojrzał z pod byka na starszego mężczyznę.

- Nie wiem co z tobą zrobić - westchnął - To już trzeci raz i myślę, że nie będzie kolejnego ? - Zapytał, ale nie czekał na odpowiedz. Spojrzał na mnie.

- Izabello nie wiem też co się z tobą dzieje. Hormony buzują. - co ty możesz wiedzieć - Rozumiem to, ale jesteś kobietą .- Oczy wlepiłam w podłogę - Patrz na mnie - warknął. Spojrzałam.

Katem oka spojrzałam na Stylesa. Przyglądał mi się tak jak dyrektor

- Minął miesiąc odkąd chodzicie do szkoły...myślę, że się poprawicie - kiwnęłam głową.- Dam wam jeszcze jedną szansę.

- Harry ?

- Rozumiem - warknął.

- Dobrze...idźcie teraz na lekcję i po drodze powiedzcie dla rodziców, żeby przyszli. - Dyrektor podszedł do okna i podziwiał widoki.

Rodziców ? Zapomniałam. Obiecałam tacie, że będę grzeczna. Niezła awanturka mnie czeka w domu.

Odwróciłam się. Styles wyszedł bardzo szybko, a ja za nim. Tata stał i rozmawiał z ojcem loczka.

Spojrzeli na nas. Harry powiedział cos dla ojca i bez odpowiedzi poszedł na lekcje.

Podeszłam do taty.

- To nie moja wina - broniłam się

- A czyja ? - warknął - Idź do klasy. Prosto ze szkoły do domu

Ominął mnie i wszedł do pokoju.
                                        
Z perspektywy Nikol :
Piątek :
Wczoraj do szkoły przyjechała policja. Izabela i Harry cos narozrabiali. Dlatego wezwali tatę.

Dalej jestem pod wrażeniem. Nigdy ojca nie widziałam. To był pierwszy raz od siedemnastu lat. Jestem taka podekscytowana, tyle lat.

Nie chciałam aby widział mnie wiec się schowałam. Kiedyś   się ujawnię, ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie wiem gdzie mieszkają, ale kiedyś się dowiem, zgodziłam się do Londynu wyjechać włącznie dla niego.

Bella jest w kółku zainteresowania. Każdy mówi o policji. Chodzą ploty, że ścigała się z kolegą Zayna na skrzyżowaniu, ale nie wiem czy to prawda. Jedni powiadają, że to Bella przez skrzyżowanie przejechała nie przestrzegając przepisów drogowych, a Styles jechał z dużą prędkością na terenie zamieszkania, a zaś inni odwrotnie.

Zeszłam schodami z Bet i Grey.

- Palić mi się chce - Wyrwała mnie z zamyśleń Grey

Spojrzałam na nią z Bet. Poszłyśmy za szkołę, gdzie paliło już parę uczniów. Był tam Louis i Zayn. Odwróceni tyłem więc nie wiedzieli, że jestem w pobliżu.

Bet wyjęła z kieszeni bluzy paczkę papierosów. Wzięła sobie i zapaliła. Poczęstowała Grey, bez zarzutu wsadziła do ust. Potem skierowała paczkę w moją stronę. Zamiast zaprotestować i powiedzieć, że nie palę wzięłam jednego i odpaliłam zapalniczkę. Przyłożyłam papierosa do ust. Zaciągnęła się bardzo mocno.


Ukucnęłam tak jak dziewczyny i zadowalałam się papierosem. Spojrzałam na Malika, który przyglądał mi się. W jego czekoladowych oczach grała istna wściekłość, ale czemu ?

Zarumieniłam się, a dziewczyny to zobaczyły.

- Co jest ? - spytała Bet

- Nic - Powiedziałam przez zaciśnięte usta. Rzuciłam niedopałka  na bazalt. Spojrzałam z góry na przykucnięte dziewczyny.

- Ja idę - oznajmiłam.

Nie patrząc na naburmuszonego Malika poszłam. Byłam na zakręcie gdy ktoś mnie popchnął na ścianę. Walnęłam plecami o twardą ścianę. Otworzyłam oczy, które zamknęłam niespodziewanie gdy dotknęłam ściany. Malik przyparł mnie rękoma jeszcze mocniej. Zbliżył usta do ucha.

- Chyba wyraziłem się jasno, żebyś nie paliła w mojej obecności. - wyszeptał dotykając ustami mojego ucha. Kiedy się wyprostował podniosłam brew pytająco.

Przypomniałam sobie.

Nie mówił mi nic podobnego, zaś pamiętam, że mówił bym nie paliła w jego samochodzie. Mam się podporządkować mu i nie palić w jego obecności?

- Puść mnie! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- Wyraziłem się jasno? - warknął gdy nie odpowiedziałam.

Boje się, nie chce by mnie tak dalej traktował. Kiwnęłam głową. On się uśmiechnął i przegryzł zębami moja dolną wargę.

- Grzeczna dziewczynka - Wyszeptał mi w usta.

Cofnął się i zniknął.

Niektórzy uczniowie zauważyli to, ale nie byli zdziwieni, że jestem następną ofiarą Zayna Malika..

Odepchnęłam się od ściany wściekła na Malika.

Czemu on zawsze mi przegryza wargę? Do tej pory mnie jeszcze nie pocałował. Bawi się mną, a z innymi dziewczynami od razu dochodzi do sedna. Całuje je zaborczo i dotyka gdzie popadnie.

Spojrzałam w dal. Na parkingu bojowali się chłopacy. Ja ich kurde nie rozumiem...co jest fajnego w bijatyce ? Przecież to głupie.

Poszłam na boisko aby się przejść. Musiałam wszystko sobie przemyśleć. Ta przerwa na szczęście jest bardzo długa więc mam sporo czasu.

Kidy byłam już na boisku zobaczyłam jakąś parę za krzakami. Nie wiem co tam robili. Postanowiłam to sprawdzić. Zakradłam się i schowałam za drzewo. Wystawiłam głowę aby mieć lepszy widok. Para całowała się. Wyglądało to przekomicznie. Kiedy się bardziej przyjrzałam zobaczyłam, że dziewczyna zdejmuje bluzkę. Chłopak złapał dziewczynę za pośladki i podniósł.

Mają zamiar uprawiać seks w miejscu publicznym?!

Szczęka opadłą mi do samej ziemi, gdy zobaczyłam, że chłopak zdejmuję zwoją koszulkę i ukazują się szerokie bary i opalone plecy.

Nie sądziłam, że w Ladyńskich szkołach uprawia się seks. W Polsce jakby ktoś nakrył to po niecałych dziesięciu minutach by cała szkoła wiedziała.

Byli za krzakami więc żaden z gapiów nie mógł tego zobaczyć. Wybrali niezłe miejsce.

Co za idioci !!!

Uśmiechnęłam się i odeszłam od drzewa. Nie chciałam im przeszkadzać w czasie rozkoszy. Zadzwonił dzwonek. Zostawiłam za sobą kochanków i pobiegłam w stronę szkoły.


Z perspektywy Izabell :

Wtorek :
W szkole ucichło w sprawie policji. Styles wczoraj nie przyszedł do szkoły. W piątek tylko był na dwóch lekcjach, a potem pojechał na wagary z jakąś laską. Nie rozumiem go. Dyrektor dał mu jeszcze jedną szanse, a teraz jest jeszcze gorzej. Nie widzę go przy Maliku. Nadal się do siebie nie odzywają i chyba nie mają zamiaru się ze sobą godzić.

W czwartek przyjechała policja do szkoły. Po szkole od razu pojechałam do domu. Tata na mnie czekał. Internet i wszystkie bonusy były odłączone. Zrobił mi niezła awanturę. Od piątku wozi mnie do szkoły. Opuszcza ważne spotkania z rana i zadręcza się mną. Zabrał mi kluczyki od samochodu.

Po szkole musze wracać autobusem. Jest gorzej nisz przepuszczałam. Nie wiem czy tata mnie puści na bal. Dał mi dwa miesiące szlabanu. Jest strasznie uparty i nadopiekuńczy więc mogę się założyć, że nie pójdę na bal.

Będę się musiała jeszcze jego zapytać. Nie zostawię tego tak!

Najgorsze jest to, że Nikola może zobaczyć ojca. Nie wiem co mam zrobić aby się nie skapnęła. Zagrozić ?

Mózg zapełniony myślami, pytaniami i dalej do niczego nie doszłam.

Idąc w stronę przystanku obok mnie ktoś z piskiem opon zaparkował. Zerknęłam w tamtą stronę. Harry Styles wyszedł i złapał mnie za łokieć.

- Wsiadaj - warknął

Nie wiem czemu wsiadłam. Styles ruszył z pod przystanku. Spojrzałam na niego.

- Co jest ? - zapytałam

Nie odpowiedział.

- Odpowiedz - Syknęłam

Co za kretyn! Przez duże K.

Loczek przejechał obok szkoły, więc nie jedziemy do mojego domu?

Zacisnęłam zęby w mocnym uścisku i walnęłam pięściami w kolana

- Zatrzymaj samochód - Wrzasnęłam

wysyczał :

- Nie !!!

- Ty nic nie rozumiesz, ojciec mnie zabije jeśli nie przyjadę do domu po szkole. - powiedziałam

- Wymyśl coś - Warknął. Przewróciłam oczami. Jestem ciekawa gdzie on mnie wiezie. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy.

- Wymyśl coś - za papugowałam . - Bebe - wykrzywiłam się.

Wpadłam na pomysł.

Wyjęłam telefon. Dobrze, że mi chociaż go nie zabrał.

Napisałam SMS-a :


Hej tato. Dzisiaj mamy do dwudziestej trening w szkole
i muszę zostać. Przyjedziesz po mnie o 21 ? :)
Położyłam telefon pomiędzy kolanami i czekałam na wiadomość. Po minucie przyszła :
Myślę, że nie kłamiesz, ale dobrze możesz zostać
jeśli to konieczne. Przykro mi, ale o 21 pracuję
Mogę dopiero o 22 po ciebie przyjechać.

Dziękuje. Jakoś sobie poradzę z dojazdem do
domu.
Na tym skończyło się pisanie. Styles dodał gazu gdy minęliśmy teren zamieszkania.

- O dwudziestej drugiej mam być w domu - powiedziałam

Kiwnął głową. Więc słuchał.

Po godzinie znaleźliśmy się na upuszczonej ulicy gdzie stały samochody. Ludzie chodzili i podziwiali sportowe i zwykłe samochody.

Znowu wyścigi ?

Po co mnie tu zabrał, czemu mnie?

Skręciliśmy w prawo i przejechaliśmy pomiędzy samochodami, przechodzącymi ludźmi, którzy na powitanie klepali dłońmi maskę wyścigówki Stylesa.

Zaparkował między żółtą, a różową bryką. Wyszedł z samochodu. Tłumy ludzi podbiegło do Stylesa. Laski go całowały po policzku, a przystojni, napakowani mężczyźni kiwali głowami.

Nie chciałam tu sama siedzieć wiec wyszłam.

- A to kto? - Spytał Stylesa trzydziestolatek, gdy podeszłam.

- Przyjechałem z nią...mam wobec niej pewne zamiary - Szepnął do ucha starszego mężczyzny. Nie wiedział, że podsłuchuję. Zamiary ? Jakie kurwa zamiary ?

Kiwnął głową ze zrozumieniem.

- Więc dzisiaj się ścigasz ? - Spytał po prostu.

Loczek kiwnął głową.

- Swoim samochodem ?

Harry spojrzał na żółty samochód.

- Żółty - obszedł samochód i pokręcił głową - Nie nadaje się, a różowy - Spojrzał na wyścigówkę po drugiej stronię - Jest dla lasek. - Chłopcy się roześmiali - Oczywiście, że swoim gratem - Dokończył Styles.

On uważa swojego pięknego samochodu za grata? Przyjrzałam się. Jest prawie jak nowy.

- Dobra. - Wrzasnął coś do gliniarzy. Odciągnęli ludzi za ulice. Gdy na ulicy nie było ani jednego fana wyścigów facet spojrzał na Stylesa, a potem na publiczność

- Kto się zmierzy z niepokonanym Stylesem ? - wrzasnął

Zrobiło się strasznie głośno. Wszyscy przekrzykiwali siebie. Zerknęłam na Harrego, który pokręcił głową w stronę faceta.

- O co chodzi? - spytał się.

- Mam już na oku jedną osobę - Wrzasnął do gapiów, a potem spojrzał na mnie...

Byłam ciekawa kto to ?

- Chcesz się ścigać z kobietą? - wrzasnął

Ze mną?!

Kiwnął głową i ponownie spiorunował mnie wzrokiem.

- Żółty czy różowy? Który wybierasz? - Szczęka opadła mi do ziemi z wrażenia. Nie mogłam wydobyć z ust żadnego słowa.

Czy on mówi poważnie? Przecież ja nigdy się nie ścigałam.

- Ty na serio mówisz ? - spytałam

- Oczywiście. Wybieraj szybko, wszyscy się niecierpliwią - Skrzyżował ręce na piersi.

Chciałam zaprzeczyć. Nie chce się ścigać.

Styles przewrócił oczami.

- dziewczyna bierze żółtą wyścigówkę - Podjął decyzję za mnie.

Mężczyzna, który słuchał kiwnął głową.

- Nadaje się? - Potem spytał.

- Jeszcze zobaczymy - powiedział Styles i wsiadł do swojej wyścigówki. Nie zamknął drzwi za sobą.
- Wsiadaj - Pokazał na żółtodzioba .

Podeszłam do samochodu i nachyliłam głowę. Oparłam się rękoma o dach i powiedziałam :

- Ty oszalałeś? Przecież ja nie umiem się ścigać...prędzej się zabije - wyszeptałam bardziej do siebie.

- No to zrób tak abyś się nie zabiła - Odepchnął mnie i zamknął drzwi - Wsiadaj - wrzasnął

- Wsiadaj do samochodu, mała - powiedział mężczyzna.

Kopnęłam ze złością kamyk i zrobiłam o co prosili.

Trzydziestolatek usiadł obok i powiedział gdzie są napędy, aby jechać szybciej. Kiedy się oswoiłam z bryką, którą miałam obsłużyć pierwszy raz kiwnęłam głową, że rozumiem.

- Będziecie się ścigać dwa kilometry w tamtą stronę.- pokazał palcem na ulicę -Będzie tam ostry zakręt więc lepiej będzie jeśli przepuścisz Stylesa bo możesz się pomylić i skręcić gdzie indziej - Kiwnęłam głowa - Potem będzie jedna prosta. - wytłumaczył mi drogę, ale i dał parę wskazówek. - Nie mów nic Stylesowi - Uprzedził mnie.

Wysiadł z samochodu. Odpaliłam samochód i podjechałam pod metę. Styles już tam stał. Był po mojej prawej stronie.

Na środek wyszedł młody, wysoki blondyn z chorągiewką.

- Gotowi ? - wrzasnął. Tłum zaczął wiwatować i gwizdać. Spojrzał na mnie. Kiwnęłam głową na tak. Mój przeciwnik zrobił podobnie.

- Odpalić silniki - wrzasnął. Odpaliłam i miałam już przygotowaną nogę na pedale.

Zerknęłam na Stylesa, który patrzył przed siebie.

Kretyn jeden! Zabije go...wplatał mnie w takie gówno, że nie wiem czy dojadę do mety cała.

- Gotowi? - Usłyszałam. Blondyn podniósł flagę - Start! - wrzasnął

Nadusiłam pedał. Wystartowałam.

Styles oczywiście pierwszy. Jest doświadczony i zna się na tym.
Nadusiłam pedał mocniej i zmieniłam biegi. Chyba chciałam go zaatakować. Gdy miałam zamiar go wyminąć, zajechał mi drogę. Co za cwaniak. Zygzakował bym nie mogła go wyminąć. Gdy znaleźliśmy się za małym zakrętem wyjechaliśmy na prostą. Harry pewnie przydusił tego niezwykłego guzika bo zostawił mnie w tyle.

Ja też to powinnam zrobić. Przydusiłam żółty i załomotało kierownicą.

Doganiałam Stylesa, ale tym razem to ja jechałam zygzakiem. Kiedy się przyzwyczaiłam zobaczyłam kolejny ostry zakręt. Facet mnie przed nim ostrzegał. Kiedy loczek zakręcał, dodałam gazu. Przekręciłam mocno kierownice w lewą stronę. Koła wpadły w poślizg. Znalazłam się obok Stylesa. Nie miałam czasu na niego spojrzeć. Przydusiłam czarny guzik. Ostry zakręt minęłam i zobaczyłam prostą. Z dala widziałam zaskoczonych ludzi.

Napakowany koleś ostrzegał mnie przed czarnym guzikiem. Świat rozmazywał się pod jego wpływem. Haza został z tyłu . Przegoniłam go. Jak ja dałam rady?

- Łoooo - wrzasnęłam .

Byliśmy pięćdziesiąt metrów od mety gdy coś spadło. Przestraszyłam się i wpadłam w poślizg. Dwadzieścia metrów do mety, a ja musiałam wszystko schrzanić. Harry pokazał swoje nowe oblicze i nie wiem kiedy znalazł się przede mną. Zapomniałam, że prowadzę. Skręciłam niechcący kierownicą w prawą stronę. Jechałam bardzo szybko, jeszcze nigdy dotąd. Samochód ślizgał się na kołach jak po lodzie i robił kółka. Zobaczyłam metę. Bokiem samochodu przejechałam linię. Szybko zdjęłam stopę z pedała, a kierownice puściłam. Samochód się zatrzymał niemal przy bagażniku wyścigówy Stylesa.

Byłam druga.

Odetchnęłam ze strachu i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy znalazł się obok mnie Styles. Trząsł mną. Otworzyłam oczy i podniosłam brwi. Coś gadał, ale byłam głucha. Kręciło mi się w głowię, a w ustach czułam żółć.

Kiedy oprzytomniałam otworzyłam usta aby coś powiedzieć .

- Co? - wydukałam

- Wszystko z nią w porządku ? - spytał facet

- chyba tak - powiedział Styles - dobrze się czujesz ? - wrzasnął mi prosto do ucha.

Wzruszyłam ramionami. Wezbrała we mnie wściekłość. Odepchnęłam zielonookiego od siebie.


*********************************************
Cześć wszystkim.
Długo niedodawana rozdziałów. Przepraszam, ale niemiałam czasu. Dodaje kolejny. Jest trochę dłuższy niż dotychczas. Komentujcie i oceniajcie.
A i dużo jest błędów, ale raczej zrozumiecie co napisałam. Miłego czytanka kochani :*


5 komentarzy:

  1. boże, to opowiadanie wywołało we mnie podobne emocje co youngloovers.blogspot.com ( moze znasz, a jak nie to zajrzyj) bardzo twoje opowiadanie mną ruszyło !!! nie mogę wydobyć z siebie wielu słów, zabiłaś mnie tą historią! czekam na rozwinięcie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle genialny rozdział, nie mogę doczekać się nexta <3

    Serdecznie zapraszam wszystkich lubiących opowiadania z nutką tajemnicy i fantastyki na opowiadanie Crazy mind oraz jego drugą część, Another mind.
    http://haveyougotcrazymind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Koooleeejnyyy rooozdziiiaaał prooszeee ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to!!!!!! Następny proszę

    OdpowiedzUsuń