Witajcie ;*
Postanowiłam rozpocząć nowe opowiadanie o Zaynie Maliku ;)
Prolog już jest a wkrótce pierwszy rozdział :D
http://d-ream-land.blogspot.com/ klikajcie.
Przeprowadzka! Chodzenie do szkoły. Nie na widzenie się. Odkrywanie prawdy. Zakochanie się? Zazdrość?
poniedziałek, 20 lipca 2015
sobota, 18 lipca 2015
Rozdział 31
Jest rozdział o naszym kochanym Maliku <3 :D
co myślicie o tym rozdziale?
*******************************
Z perspektywy Nicole:
Gdy zadzwonił dzwonek spakowałam podręcznik języka angielskiego do torby. Wyszłam z klasy jako ostatnia gdyż nie spieszyło mi się na kolejną lekcje. Oprócz trzech godzin katorgi w klasach muszę jeszcze napisać wypracowanie, postanowiłam że zostanę w szkolnej bibliotece i poszukam informacji. Jeśli chce mieć dobrą ocenę na półrocze to muszę świetnie napisać.
Spojrzałam na swoje czarne rurki i czarny sweter. Boże, dlaczego ubrałam się tak ciepło w taki upał jakby była zima? Gdyby nie było nikogo w pobliżu z chęcią bym wyskoczyła z ubrań i pobiegała na golasa.
Odrzuciłam moje długie włosy do tyłu. Chyba to znak by je związać w kucyk. W łazience znalazłam się bardzo szybko, przystanęłam przy lusterku nachyliłam się i zebrałam wszystkie włosy do kupy. Przydałaby się szczotka, ale oczywiście mam rozum w dupie a nie w głowie. Zawiązałam włosy na czubku głowy, wyprostowałam się i spojrzałam w lusterko.
Na mojej twarzy zakwitł paskudny rumieniec, a moje ciało naprawdę zaczęło parować.
Chłopacy oparci o parapet z rozbawieniem się mi przyglądali, może gdyby Zayna Malika przy nich nie było to może bym z siebie takiej onieśmielonej nie robiła.
Mulat wyszczerzył się ukazując proste jak śnieg zęby. Skrzyżował ręce na piersi i obdarował spojrzeniem.
Lustro jest bardzo duże i dobrze widzę odbijających się chłopaków, ale lepiej będzie jeśli odwrócę się do nich przodem. Nie lubię jak ktoś patrzy mi się na tyłek!
Zayn ubrany jak zawsze idealnie, czarne rurki idealnie na nim leżą tak jak i czarny podkoszulek. Och Malik, czyż nie wiesz że czarny kolor przyciąga ciepło? Musi mu być gorąco. Prychnęłam. Szybko oprzytomniałam.
Ręce na biodra i działamy.
- Co wy tu robicie? - Odezwałam się - Wypad z damskiej łazienki! - podniosłam głos.
Zobaczyłam zdziwienie na twarzach płci przeciwnej.
- Wyraziłam się chyba jasno! - warknęłam - Myślicie, że wolno wam wchodzić gdzie tylko chcecie? - zapytałam - Nie! Wiecie co to prywatność? Kobiety tego potrzebują, prywatność jest nam bardzo cenna! Powinniście się wstydzić, że nawet w łazience zakłócacie nam spokój! Boże, że stworzyłeś nam takich idiotów! - szepnęłam ostatnie zdanie bardziej do siebie - Jeden z nich miał się odezwać - nie skończyłam, powiedzcie mi czy kobiety wchodzą od tak sobie - pstryknęłam palcami - do waszej toalety? - Chyba mam racje, ktoś powinien ich przycisnąć, mają zapamiętać Nicole Kim!
Tylko nie patrz na Zayna. Tylko nie patrz. Musiałam spojrzeć, musi zawzięcie o czymś myśleć.
Uśmiechnął się łobuzersko.
- Fajne przedstawienie odegrałaś - odezwał się z chrypką. - zajmę się tym - zwrócił się do chłopaków. Podszedł do mnie i spojrzał. Jest za blisko, czuje jego perfumy. Jeśli zaraz czegoś nie zrobię to chyba upadnę. Położyłam na jego twardej klatce piersiowej dłoń i użyłam siły. Zrobił krok do tyłu. Jego brwi prawie się złączyły, czyżby mu się cos nie spodobało?
Och, naprawdę Malik dobrze wygląda w dłuższych włosach oraz w kilkudniowym zaroście.
Nigdy nie wiedziałam tak przystojnego mężczyzny.
Nikola obudź się! Może jest przystojny, ale to zadufany w sobie idiota! Tak, tutaj mamy racje.
Czarnowłosego ręce wylądowały na mojej tali, jego palce prawej dłoni fajnie gilgotały mój bok. Dobrze wie jak rozbudzić zmysły kobiety, tym razem udało mu się też.
- To jest męska łazienka - usłyszałam, ale byłam w krainie fantazji. Po raz kolejny!
Oprzytomniałam gdy poczułam wędrującą dłoń w stronę mojego tyłka, szybko złapałam za jego palce, nie podoba mi się takie zachowanie, a tym bardziej gdy jest na pokaz. Zerknęłam na kolegów Malika, na szczęście byli zajęci.
Przypomniałam sobie co powiedział chłopak. Zerknęłam na drzwi i zobaczyłam znaczek oznaczający męską toaletę. Zarumieniłam się po raz kolejny tego dnia, chyba zaraz zapadnę się pod ziemię. Jak mogłam być tak głupia i ślepa.
- Ja chyba już pójdę - Wyrwałam się i nie patrząc na Malika wyszłam z łazienki. - Ty idiotko! - Moja dłoń zetknęła się z czołem. Ała.
Chyba już nigdy na niego nie spojrzę.
Zapomnij o tym.
Po lekcjach, skierowałam się w stronę szkolnej biblioteki, po kilku minutach byłam przy meblu z książkami. Przy pomocy starszej bibliotekarki odnalazłam potrzebne ale trochę zniszczone książki. Usiadłam przy drewnianym stoliku, otworzyłam książkę o specyficznym zapachu.
Po dwóch godzinach na kartce znalazło się całe wypracowanie, wystarczy je trochę dopracować i będzie skończone. Jestem zadowolona ale także zmęczona. Dzisiejszy dzień był męczący. Westchnęłam głośno, chyba trzeba się pomału zbierać do domu. Spakowałam swoje rzeczy do torby, odłożyłam na swoje miejsce książki i pożegnałam się z sympatyczną bibliotekarką.
Zbiegłam ze schodów i z dwóch ostatnich schodków zeskoczyłam. Z impetem uderzyłam całym ciałem w inne. Zawsze muszę się w cos wpakować, tarapaty mnie tak bardzo lubią.
- Co ty kobieto wyprawiasz?! - Warkną ktoś - może byś uważała jak chodzisz, chyba nie chcesz nikogo zabić!
Dlaczego jak światło jest potrzebne to go nie ma?
- To twoja wina, po co się skradasz? - uniosłam dumnie głowę i oskarżająco puknęłam palcem wskazującym w klatkę piersiową wysokiego mężczyzny. Jak na zawołanie światło zapaliło się.
Wielkie zaskoczenie nad złością wzięło górę
- Malik! Śledzisz mnie? - odsunęłam się od niego jak najdalej. Prychnął lekceważąco i delikatnie popchnął na ścianę.
Podszedł do mnie i złapał za biodra. Wywróciłam oczami, przekrzywił głowę wlepiając swój wzrok w moje oczy. Uśmiechnął się łobuzersko i złapał za mój kucyk i pociągnął do dołu.
- o wiele lepiej - szepną do mojej szyi.
Na mojej szyi wylądowały jego usta, całował ją, gryzł i nawet lizał. Może wydawać się to obrzydliwe, ale gdy całuje cię ktoś tak przystojny na wszystko pozwolisz. Chociaż ja nie powinnam!
Och, muszę dotknąć jego włosów! Są na pewno delikatne i miękkie. Bardzo szybko otrzeźwiałam gdy poczułam ból. Jęknęłam i odepchnęłam od siebie.
- Ty idioto! - Nie zwracałam już uwagi co mówię, a tym bardziej jak mówię. Dotknęłam bolącego miejsca.
- To mała pamiątka - uśmiechnął się, ale bardzo szybko wrócił do kamiennego wyrazu twarzy- I udam że nie słyszałem jak mnie nazwałaś, nie podoba mi się gdy tak do mnie mówisz.
- Na pochwałę nie zasługujesz! - warknęłam i odwróciłam do niego plecami i ruszyłam przed siebie - Chcę trochę prywatności więc nie śledź mnie! - Wrzasnęłam na odchodne. A co, nie będzie mi rozkazywał. Uśmiechnęłam się.
- Nie śledziłem cię! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i przyłożyłam ręce do bioder i oskarżająco na niego spojrzałam. Mój wskazujący palec wystawiłam w jego stronę.
- Więc co tu robisz? - zapytałam
- Byłem na basenie - wytłumaczył, dopiero zobaczyłam jego jeszcze delikatnie mokre włosy. Boże, znowu zrobiłam z siebie idiotkę. Najpierw w łazience, a teraz tutaj. Zarumieniłam się. Zamknęłam oczy, musisz się uspokoić.
Spojrzałam na zegarek na ręku, moje oczy wyszły z orbit. Za dwie minuty mam autobus.
Kurde jak on mnie o onieśmiela. uśmiechnęłam się z zakłopotaniem i po chwili już mnie przy nim nie było. Ruszyłam biegiem w stronę przystanku autobusowego.
No tak spóźniłam się, mój autobus właśnie dojeżdżał do skrzyżowania. No dzięki Malik za wszystko, teraz muszę czekać na kolejny autobus.
Z wściekłością kopnęłam duży kamień który poleciał w stronę ulicy. Nie wiem co było gorsze. To, że palce zaraz mi chyba odpadną z bólu czy to, że kamień uderzył w szybę samochodu.
Podbiegłam kulejąc do samochodu.
- Kurwa! - Usłyszałam. - Co zrobiłaś? - wrzasnął
- Boże, przepraszam, pokryje wszystkie koszty - Złapałam się za głowę i szybko otworzyłam tylnie drzwi i zaczęłam sprzątać rozbitą szybę z siedzenia.
- Ej, co ty robisz? - Wrzasną. Złapał mnie mocno za łokieć - Chcesz się skaleczyć?
Spojrzał na moje ręce.
- Chce posprzątać swój bałagan więc odczep się - Odepchnęłam Malika od siebie i wzięłam duży odłamek szkła do ręki i szybko odłożyłam na miejsce - A zresztą sam posprzątaj, to twoja wina! - warknęłam. - Gdybyś mnie nie zagadał to bym się nie spóźniła na autobus i to wszystko nie miało by miejsca!
- Jesteś naprawdę denerwującą kobietą! - warknął - Ciesz się, że dzisiaj mam lepszy humor! - Złapał się za włosy - Ale i co z tego, tak mam ochotę cię ukarać za dzisiejszy dzień!
- Przesłyszałam się ?
Spiorunował mnie wzrokiem, a następnie spojrzał na kamień.
- Lubię karać kobiety, a ciebie ukarałbym z przyjemnością. - podniósł kamień - Jak to zrobiłaś? - zapytał.
Jęknęłam, noga nadal boli.
- Już mnie nie musisz karać - Zażartowałam - Bo już dostałam za swoje! - Oparłam się o bagażnik jego samochodu.
- Dobrze wiemy, że chodzi mi o inną kare - Złapał mnie za biodra i posadził na bagażniku, zdjął buta i skarpetkę. Pisnęłam. - Jak to możliwe, że taka mała kobietka potrafi tak mocno kopnąć kamień.
- Co ty robisz? - wrzasnęłam i miałam go kopniakiem odepchnąć ale złapał za moją stopę i przyjrzał się palcom. Ten gest był miły. Dotknął, ale trochę za mocno - Ała, uważaj, boli!
- Trochę poobijane - Pomasował je delikatnie i nałożył skarpetkę. - Nadal nie wiem po co to zrobiłaś.
- Wkurzyłam się!
- Kamień nic ci nie zrobił, po co go kopać - tym razem on zażartował, skrzywiłam się.
Oparł się rękoma po obu stronach moich ud i wlepiał swój wzrok w moje oczy. Trwało to za zbyt długo, jego humor znacznie się pogorszył, oczy przybrały ciemniejszy kolor.
- Nakładaj buta i złaź - cofnął się, nałożyłam go bardzo szybko. - autobus masz za godzinę, chyba nie będziesz tak długo czekać więc odwiozę cię - Wsiadł do samochodu. Dlaczego jest taki zły? - Długo mam jeszcze czekać?! - warknął
Ma racje, chce się szybko znaleźć w domu. Okrążyłam samochód kulejąc. Wsiadłam i zapięłam pasy. Ruszył z piskiem opon, chciałam się zapytać o co chodzi, ale bałam się. Jest naprawdę wściekły.
Lepiej nie zaczepiać rozjuszanego byka.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie.
Zatrzymał się pod moim domem.
- Za szybę nie musisz płacić - mówił do mnie patrząc przed siebie, czyli na ulicę. - I będzie lepiej gdy będziesz się trzymała ode mnie z daleka. - Mówiąc te zdanie spojrzał na mnie.
- Ale...
- lepiej będzie jeśli pójdziesz - Przegryzłam wargę przyglądając się mu - Nie wyraziłem się jasno do kurwy?! Wypad! - warknął.
Podskoczyłam na siedzeniu, szybko odpięłam pas, wzięłam do ręki torebkę i sweter który zdjęłam w samochodzie jadąc do domu. Zamykając z impetem drzwi zatrzasnęłam swoje ubranie. Otworzyłam drzwi i wyrwałam sweter, ja poszłam do domu, a Zayn pojechał w swoją stronę.
Gdy się znalazłam w swoim pokoju upadłam plecami na łóżko i zamknęłam oczy.
Zayn Malik mnie denerwuje!
To on ma się trzymać ode mnie z daleka!
co myślicie o tym rozdziale?
*******************************
Z perspektywy Nicole:
Gdy zadzwonił dzwonek spakowałam podręcznik języka angielskiego do torby. Wyszłam z klasy jako ostatnia gdyż nie spieszyło mi się na kolejną lekcje. Oprócz trzech godzin katorgi w klasach muszę jeszcze napisać wypracowanie, postanowiłam że zostanę w szkolnej bibliotece i poszukam informacji. Jeśli chce mieć dobrą ocenę na półrocze to muszę świetnie napisać.
Spojrzałam na swoje czarne rurki i czarny sweter. Boże, dlaczego ubrałam się tak ciepło w taki upał jakby była zima? Gdyby nie było nikogo w pobliżu z chęcią bym wyskoczyła z ubrań i pobiegała na golasa.
Odrzuciłam moje długie włosy do tyłu. Chyba to znak by je związać w kucyk. W łazience znalazłam się bardzo szybko, przystanęłam przy lusterku nachyliłam się i zebrałam wszystkie włosy do kupy. Przydałaby się szczotka, ale oczywiście mam rozum w dupie a nie w głowie. Zawiązałam włosy na czubku głowy, wyprostowałam się i spojrzałam w lusterko.
Na mojej twarzy zakwitł paskudny rumieniec, a moje ciało naprawdę zaczęło parować.
Chłopacy oparci o parapet z rozbawieniem się mi przyglądali, może gdyby Zayna Malika przy nich nie było to może bym z siebie takiej onieśmielonej nie robiła.
Mulat wyszczerzył się ukazując proste jak śnieg zęby. Skrzyżował ręce na piersi i obdarował spojrzeniem.
Lustro jest bardzo duże i dobrze widzę odbijających się chłopaków, ale lepiej będzie jeśli odwrócę się do nich przodem. Nie lubię jak ktoś patrzy mi się na tyłek!
Zayn ubrany jak zawsze idealnie, czarne rurki idealnie na nim leżą tak jak i czarny podkoszulek. Och Malik, czyż nie wiesz że czarny kolor przyciąga ciepło? Musi mu być gorąco. Prychnęłam. Szybko oprzytomniałam.
Ręce na biodra i działamy.
- Co wy tu robicie? - Odezwałam się - Wypad z damskiej łazienki! - podniosłam głos.
Zobaczyłam zdziwienie na twarzach płci przeciwnej.
- Wyraziłam się chyba jasno! - warknęłam - Myślicie, że wolno wam wchodzić gdzie tylko chcecie? - zapytałam - Nie! Wiecie co to prywatność? Kobiety tego potrzebują, prywatność jest nam bardzo cenna! Powinniście się wstydzić, że nawet w łazience zakłócacie nam spokój! Boże, że stworzyłeś nam takich idiotów! - szepnęłam ostatnie zdanie bardziej do siebie - Jeden z nich miał się odezwać - nie skończyłam, powiedzcie mi czy kobiety wchodzą od tak sobie - pstryknęłam palcami - do waszej toalety? - Chyba mam racje, ktoś powinien ich przycisnąć, mają zapamiętać Nicole Kim!
Tylko nie patrz na Zayna. Tylko nie patrz. Musiałam spojrzeć, musi zawzięcie o czymś myśleć.
Uśmiechnął się łobuzersko.
- Fajne przedstawienie odegrałaś - odezwał się z chrypką. - zajmę się tym - zwrócił się do chłopaków. Podszedł do mnie i spojrzał. Jest za blisko, czuje jego perfumy. Jeśli zaraz czegoś nie zrobię to chyba upadnę. Położyłam na jego twardej klatce piersiowej dłoń i użyłam siły. Zrobił krok do tyłu. Jego brwi prawie się złączyły, czyżby mu się cos nie spodobało?
Och, naprawdę Malik dobrze wygląda w dłuższych włosach oraz w kilkudniowym zaroście.
Nigdy nie wiedziałam tak przystojnego mężczyzny.
Nikola obudź się! Może jest przystojny, ale to zadufany w sobie idiota! Tak, tutaj mamy racje.
Czarnowłosego ręce wylądowały na mojej tali, jego palce prawej dłoni fajnie gilgotały mój bok. Dobrze wie jak rozbudzić zmysły kobiety, tym razem udało mu się też.
- To jest męska łazienka - usłyszałam, ale byłam w krainie fantazji. Po raz kolejny!
Oprzytomniałam gdy poczułam wędrującą dłoń w stronę mojego tyłka, szybko złapałam za jego palce, nie podoba mi się takie zachowanie, a tym bardziej gdy jest na pokaz. Zerknęłam na kolegów Malika, na szczęście byli zajęci.
Przypomniałam sobie co powiedział chłopak. Zerknęłam na drzwi i zobaczyłam znaczek oznaczający męską toaletę. Zarumieniłam się po raz kolejny tego dnia, chyba zaraz zapadnę się pod ziemię. Jak mogłam być tak głupia i ślepa.
- Ja chyba już pójdę - Wyrwałam się i nie patrząc na Malika wyszłam z łazienki. - Ty idiotko! - Moja dłoń zetknęła się z czołem. Ała.
Chyba już nigdy na niego nie spojrzę.
Zapomnij o tym.
Po lekcjach, skierowałam się w stronę szkolnej biblioteki, po kilku minutach byłam przy meblu z książkami. Przy pomocy starszej bibliotekarki odnalazłam potrzebne ale trochę zniszczone książki. Usiadłam przy drewnianym stoliku, otworzyłam książkę o specyficznym zapachu.
Po dwóch godzinach na kartce znalazło się całe wypracowanie, wystarczy je trochę dopracować i będzie skończone. Jestem zadowolona ale także zmęczona. Dzisiejszy dzień był męczący. Westchnęłam głośno, chyba trzeba się pomału zbierać do domu. Spakowałam swoje rzeczy do torby, odłożyłam na swoje miejsce książki i pożegnałam się z sympatyczną bibliotekarką.
Zbiegłam ze schodów i z dwóch ostatnich schodków zeskoczyłam. Z impetem uderzyłam całym ciałem w inne. Zawsze muszę się w cos wpakować, tarapaty mnie tak bardzo lubią.
- Co ty kobieto wyprawiasz?! - Warkną ktoś - może byś uważała jak chodzisz, chyba nie chcesz nikogo zabić!
Dlaczego jak światło jest potrzebne to go nie ma?
- To twoja wina, po co się skradasz? - uniosłam dumnie głowę i oskarżająco puknęłam palcem wskazującym w klatkę piersiową wysokiego mężczyzny. Jak na zawołanie światło zapaliło się.
Wielkie zaskoczenie nad złością wzięło górę
- Malik! Śledzisz mnie? - odsunęłam się od niego jak najdalej. Prychnął lekceważąco i delikatnie popchnął na ścianę.
Podszedł do mnie i złapał za biodra. Wywróciłam oczami, przekrzywił głowę wlepiając swój wzrok w moje oczy. Uśmiechnął się łobuzersko i złapał za mój kucyk i pociągnął do dołu.
- o wiele lepiej - szepną do mojej szyi.
Na mojej szyi wylądowały jego usta, całował ją, gryzł i nawet lizał. Może wydawać się to obrzydliwe, ale gdy całuje cię ktoś tak przystojny na wszystko pozwolisz. Chociaż ja nie powinnam!
Och, muszę dotknąć jego włosów! Są na pewno delikatne i miękkie. Bardzo szybko otrzeźwiałam gdy poczułam ból. Jęknęłam i odepchnęłam od siebie.
- Ty idioto! - Nie zwracałam już uwagi co mówię, a tym bardziej jak mówię. Dotknęłam bolącego miejsca.
- To mała pamiątka - uśmiechnął się, ale bardzo szybko wrócił do kamiennego wyrazu twarzy- I udam że nie słyszałem jak mnie nazwałaś, nie podoba mi się gdy tak do mnie mówisz.
- Na pochwałę nie zasługujesz! - warknęłam i odwróciłam do niego plecami i ruszyłam przed siebie - Chcę trochę prywatności więc nie śledź mnie! - Wrzasnęłam na odchodne. A co, nie będzie mi rozkazywał. Uśmiechnęłam się.
- Nie śledziłem cię! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i przyłożyłam ręce do bioder i oskarżająco na niego spojrzałam. Mój wskazujący palec wystawiłam w jego stronę.
- Więc co tu robisz? - zapytałam
- Byłem na basenie - wytłumaczył, dopiero zobaczyłam jego jeszcze delikatnie mokre włosy. Boże, znowu zrobiłam z siebie idiotkę. Najpierw w łazience, a teraz tutaj. Zarumieniłam się. Zamknęłam oczy, musisz się uspokoić.
Spojrzałam na zegarek na ręku, moje oczy wyszły z orbit. Za dwie minuty mam autobus.
Kurde jak on mnie o onieśmiela. uśmiechnęłam się z zakłopotaniem i po chwili już mnie przy nim nie było. Ruszyłam biegiem w stronę przystanku autobusowego.
No tak spóźniłam się, mój autobus właśnie dojeżdżał do skrzyżowania. No dzięki Malik za wszystko, teraz muszę czekać na kolejny autobus.
Z wściekłością kopnęłam duży kamień który poleciał w stronę ulicy. Nie wiem co było gorsze. To, że palce zaraz mi chyba odpadną z bólu czy to, że kamień uderzył w szybę samochodu.
Podbiegłam kulejąc do samochodu.
- Kurwa! - Usłyszałam. - Co zrobiłaś? - wrzasnął
- Boże, przepraszam, pokryje wszystkie koszty - Złapałam się za głowę i szybko otworzyłam tylnie drzwi i zaczęłam sprzątać rozbitą szybę z siedzenia.
- Ej, co ty robisz? - Wrzasną. Złapał mnie mocno za łokieć - Chcesz się skaleczyć?
Spojrzał na moje ręce.
- Chce posprzątać swój bałagan więc odczep się - Odepchnęłam Malika od siebie i wzięłam duży odłamek szkła do ręki i szybko odłożyłam na miejsce - A zresztą sam posprzątaj, to twoja wina! - warknęłam. - Gdybyś mnie nie zagadał to bym się nie spóźniła na autobus i to wszystko nie miało by miejsca!
- Jesteś naprawdę denerwującą kobietą! - warknął - Ciesz się, że dzisiaj mam lepszy humor! - Złapał się za włosy - Ale i co z tego, tak mam ochotę cię ukarać za dzisiejszy dzień!
- Przesłyszałam się ?
Spiorunował mnie wzrokiem, a następnie spojrzał na kamień.
- Lubię karać kobiety, a ciebie ukarałbym z przyjemnością. - podniósł kamień - Jak to zrobiłaś? - zapytał.
Jęknęłam, noga nadal boli.
- Już mnie nie musisz karać - Zażartowałam - Bo już dostałam za swoje! - Oparłam się o bagażnik jego samochodu.
- Dobrze wiemy, że chodzi mi o inną kare - Złapał mnie za biodra i posadził na bagażniku, zdjął buta i skarpetkę. Pisnęłam. - Jak to możliwe, że taka mała kobietka potrafi tak mocno kopnąć kamień.
- Co ty robisz? - wrzasnęłam i miałam go kopniakiem odepchnąć ale złapał za moją stopę i przyjrzał się palcom. Ten gest był miły. Dotknął, ale trochę za mocno - Ała, uważaj, boli!
- Trochę poobijane - Pomasował je delikatnie i nałożył skarpetkę. - Nadal nie wiem po co to zrobiłaś.
- Wkurzyłam się!
- Kamień nic ci nie zrobił, po co go kopać - tym razem on zażartował, skrzywiłam się.
Oparł się rękoma po obu stronach moich ud i wlepiał swój wzrok w moje oczy. Trwało to za zbyt długo, jego humor znacznie się pogorszył, oczy przybrały ciemniejszy kolor.
- Nakładaj buta i złaź - cofnął się, nałożyłam go bardzo szybko. - autobus masz za godzinę, chyba nie będziesz tak długo czekać więc odwiozę cię - Wsiadł do samochodu. Dlaczego jest taki zły? - Długo mam jeszcze czekać?! - warknął
Ma racje, chce się szybko znaleźć w domu. Okrążyłam samochód kulejąc. Wsiadłam i zapięłam pasy. Ruszył z piskiem opon, chciałam się zapytać o co chodzi, ale bałam się. Jest naprawdę wściekły.
Lepiej nie zaczepiać rozjuszanego byka.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie.
Zatrzymał się pod moim domem.
- Za szybę nie musisz płacić - mówił do mnie patrząc przed siebie, czyli na ulicę. - I będzie lepiej gdy będziesz się trzymała ode mnie z daleka. - Mówiąc te zdanie spojrzał na mnie.
- Ale...
- lepiej będzie jeśli pójdziesz - Przegryzłam wargę przyglądając się mu - Nie wyraziłem się jasno do kurwy?! Wypad! - warknął.
Podskoczyłam na siedzeniu, szybko odpięłam pas, wzięłam do ręki torebkę i sweter który zdjęłam w samochodzie jadąc do domu. Zamykając z impetem drzwi zatrzasnęłam swoje ubranie. Otworzyłam drzwi i wyrwałam sweter, ja poszłam do domu, a Zayn pojechał w swoją stronę.
Gdy się znalazłam w swoim pokoju upadłam plecami na łóżko i zamknęłam oczy.
Zayn Malik mnie denerwuje!
To on ma się trzymać ode mnie z daleka!
poniedziałek, 13 lipca 2015
Rozdział 30
Jest rozdział, ale bardzo krótki :(
kolejny będzie dłuższy, obiecuję.
Wdzięczna za komentarze będę ;)
*****************************************
Z perspektywy Izabelli:
Byłam druga.
Odetchnęłam ze strachu i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy znalazł się obok mnie Styles. Trząsł mną. Otworzyłam oczy i podniosłam brwi. Coś gadał, ale byłam głucha. Kręciło mi się w głowię, a w ustach czułam żółć.
Kiedy oprzytomniałam otworzyłam usta aby coś powiedzieć .
- Co? - wydukałam
- Wszystko z nią w porządku ? - spytał facet
- chyba tak - powiedział Styles - dobrze się czujesz ? - wrzasnął mi prosto do ucha.
Wzruszyłam ramionami. Wezbrała we mnie wściekłość i odepchnęłam zielonookiego od siebie.
- na pewno dobrze się czujesz ? - spytał jeden z kolesi
- znakomicie - odpowiedziałam cynicznie. Roześmiali się niektórzy.
- Uważaj na tą małą - Jeden z nich walną lekko łokciem w brzuch Stylesa, ale bardzo szybko został odepchnięty przez zdenerwowanego chłopaka.
- Spokojnie chłopcy, chyba trzeba się rozliczyć - Puścił oczko do mnie, a ja na ten gest wywróciłam oczami. Oparłam się o samochód mojego wroga, po piętnastu minutach nudzenia się i patrzenia w ziemię zobaczyłam duże, czarne buty loczka.
- Możemy już jechać? - nie uzyskałam odpowiedzi - Dupek! - wsiadłam do jego czarnego potwora. Brwi bruneta przybrały prostą linię.
Boże, rusz ten zgrabny tyłek. Dochodzi już dwudziesta! Chyba nie powiedziałam tego na głos? Jak na zawołanie znalazł się w samochodzie.
Skrzyżowałam na piersi ręce, ależ on mnie denerwuje!
Ruszył z piskiem opon. Ciężko było się nam przebić przez tłumy ludzi, ale pomału wydostaliśmy się.
Jest za zbyt cicho. Chyba pora się odezwać.
- Dlaczego ja ? - spytałam się
Kiedy nie odpowiedział, głośno westchnęłam.
- Czy chociaż raz byś mógł odpowiedzieć na moje pytanie ?! - odezwałam się podniosłym głosem.
Spojrzał na mnie z politowaniem...zaschło mi w gardle.
- Chciałaś się zabić ? - spytał nie odpowiadając na pytanie.
- Odpowiedz - Warknęłam.
Kiwnął głową
- Przejechałaś na skrzyżowaniu, zaimponowałaś mi - Prychnęłam - Byłem ciekaw na co cię stać- wzruszył ramionami.
- Tylko dlatego ? - wykrzyczałam - Te całe zamieszanie to twoja wina!
- To nie ja wpadłem w poślizg - warknął - więc nie zwalaj winy na mnie!
- Jakbyś mnie nie wezwał na pojedynek to nic by się nie stało.
- Toż nic się nie stało, żyjesz! - uśmiechnął się z drwiną. - Ale była też druga opcja - podrapał się po brodzie. Czyżby? - Mogłaś odmówić - Dotknął delikatnie mojego kolana, trzepnęłam go mocno po łapach. Roześmiał się głośno. - Lubię ostre panienki! - Walnęłam go pięścią w ramię.
Spiorunował mnie groźnie wzrokiem.
- Wszystkich zaskoczyłaś - przerwał krępującą ciszę - Mówili że dobrze ci poszło, jak na kobietę oczywiście - Bardzo szeroki uśmiech rozkwitł, ale bardzo szybko zrzedła mina gdy się ponownie odezwał - Ale wiedzieli, że nie pokonasz mnie - Prychnęłam. Pozostawię to bez komentarza!
Chociaż nie!
- Na zakręcie dałam radę...może bym wygrała - wzruszyłam ramionami.
Zaczął się śmiać.
- Nikt mnie jeszcze nie pokonał - Szczęka opadła mi do samej ziemi.
- Jeszcze zobaczymy - Powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. - A ty się zdziwiłeś ?
wzruszył ramionami
- Mówiłem że zaimponowałaś mi, jako kobieta poradziłaś sobie świetnie
Siedziałam i myślałam o całym dniu. Dalej nie mogę uwierzyć, że się ścigałam. Zabolało go, że dałam rade przejechać przez skrzyżowanie, ale i także na wyścigu. Nie chce się przyznać, ale wiem, że jest zaskoczony, że tak dobrze mi poszło.
Zresztą sama jestem zaskoczona.
Wjechaliśmy na nasz osiedle. Kilka domów od mojego rzekłam do Stylesa :
- Wysadź mnie tu - Nie pytał mnie o przyczynę. Byłam mu za to wdzięczna.
Styles zatrzymał samochód przy krawężniku. Spojrzałam na niego.
Miałam już plan.
Złapałam Haze za ramiona i usiadłam okrakiem na jego kolana. Jego członek wbił się w moją kobiecość. Ciarki przeszły mi po karku. Dobrze, że nie widział w ciemności mojego rumieńca na twarzy.
Przyglądał mi się bacznie.
Czemu mnie nie odpychasz ? - pytałam samą siebie.
Zbliżyłam swoją twarz do jego i dotknęłam swoimi ustami ust loczka. Chciałam wepchnąć swój język do jego ust, ale miał zaciśnięte zęby. Nie przejęłam się tym, wręcz przeciwnie, spodobało mi się to. Całowałam tylko wargi. Harry się poddał. Otworzył usta i tym razem mogłam wepchnąć swój język do jego ust. Nasze języki się zetknęły. Złapałam go za miękkie włosy podniecając się ich delikatnością.
Jego ręce złapały mnie za głowę, przyciągnął bardziej do siebie. Stylesa członek nacisnął na moje sekretne miejsce.
Co ja robię ? Harry specjalnie mnie prowokuję. Och sama to zaczęłaś idiotko!
Musze się od niego uwolnić. Oderwałam się od jego ust i nachyliłam do jego ucha. Przegryzłam lekko. Jęknął - Zafascynowana tym jęknięciem szepnęłam :
- To była zemsta i próba - Uśmiechnęłam się, otworzyłam drzwi kierowcy i miałam już wyjść, ale złapał mnie za zgłębienie kolana
- Nie pogrywaj mną - warknął - Bo będziesz tego żałowała.
Puścił moje kolana.
- Spierdalaj - powiedziałam i zeszłam z jego kolan. Stanęłam na ulicy i się wyprostowałam.
- Odegram się kiedyś - warknął i zamknął drzwi, z piskiem opon ruszył.
Zostawił mnie na środku ulicy.
- Sukinsyn - warknęłam i weszłam na chodnik.
kolejny będzie dłuższy, obiecuję.
Wdzięczna za komentarze będę ;)
*****************************************
Z perspektywy Izabelli:
Byłam druga.
Odetchnęłam ze strachu i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy znalazł się obok mnie Styles. Trząsł mną. Otworzyłam oczy i podniosłam brwi. Coś gadał, ale byłam głucha. Kręciło mi się w głowię, a w ustach czułam żółć.
Kiedy oprzytomniałam otworzyłam usta aby coś powiedzieć .
- Co? - wydukałam
- Wszystko z nią w porządku ? - spytał facet
- chyba tak - powiedział Styles - dobrze się czujesz ? - wrzasnął mi prosto do ucha.
Wzruszyłam ramionami. Wezbrała we mnie wściekłość i odepchnęłam zielonookiego od siebie.
- na pewno dobrze się czujesz ? - spytał jeden z kolesi
- znakomicie - odpowiedziałam cynicznie. Roześmiali się niektórzy.
- Uważaj na tą małą - Jeden z nich walną lekko łokciem w brzuch Stylesa, ale bardzo szybko został odepchnięty przez zdenerwowanego chłopaka.
- Spokojnie chłopcy, chyba trzeba się rozliczyć - Puścił oczko do mnie, a ja na ten gest wywróciłam oczami. Oparłam się o samochód mojego wroga, po piętnastu minutach nudzenia się i patrzenia w ziemię zobaczyłam duże, czarne buty loczka.
- Możemy już jechać? - nie uzyskałam odpowiedzi - Dupek! - wsiadłam do jego czarnego potwora. Brwi bruneta przybrały prostą linię.
Boże, rusz ten zgrabny tyłek. Dochodzi już dwudziesta! Chyba nie powiedziałam tego na głos? Jak na zawołanie znalazł się w samochodzie.
Skrzyżowałam na piersi ręce, ależ on mnie denerwuje!
Ruszył z piskiem opon. Ciężko było się nam przebić przez tłumy ludzi, ale pomału wydostaliśmy się.
Jest za zbyt cicho. Chyba pora się odezwać.
- Dlaczego ja ? - spytałam się
Kiedy nie odpowiedział, głośno westchnęłam.
- Czy chociaż raz byś mógł odpowiedzieć na moje pytanie ?! - odezwałam się podniosłym głosem.
Spojrzał na mnie z politowaniem...zaschło mi w gardle.
- Chciałaś się zabić ? - spytał nie odpowiadając na pytanie.
- Odpowiedz - Warknęłam.
Kiwnął głową
- Przejechałaś na skrzyżowaniu, zaimponowałaś mi - Prychnęłam - Byłem ciekaw na co cię stać- wzruszył ramionami.
- Tylko dlatego ? - wykrzyczałam - Te całe zamieszanie to twoja wina!
- To nie ja wpadłem w poślizg - warknął - więc nie zwalaj winy na mnie!
- Jakbyś mnie nie wezwał na pojedynek to nic by się nie stało.
- Toż nic się nie stało, żyjesz! - uśmiechnął się z drwiną. - Ale była też druga opcja - podrapał się po brodzie. Czyżby? - Mogłaś odmówić - Dotknął delikatnie mojego kolana, trzepnęłam go mocno po łapach. Roześmiał się głośno. - Lubię ostre panienki! - Walnęłam go pięścią w ramię.
Spiorunował mnie groźnie wzrokiem.
- Wszystkich zaskoczyłaś - przerwał krępującą ciszę - Mówili że dobrze ci poszło, jak na kobietę oczywiście - Bardzo szeroki uśmiech rozkwitł, ale bardzo szybko zrzedła mina gdy się ponownie odezwał - Ale wiedzieli, że nie pokonasz mnie - Prychnęłam. Pozostawię to bez komentarza!
Chociaż nie!
- Na zakręcie dałam radę...może bym wygrała - wzruszyłam ramionami.
Zaczął się śmiać.
- Nikt mnie jeszcze nie pokonał - Szczęka opadła mi do samej ziemi.
- Jeszcze zobaczymy - Powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. - A ty się zdziwiłeś ?
wzruszył ramionami
- Mówiłem że zaimponowałaś mi, jako kobieta poradziłaś sobie świetnie
Siedziałam i myślałam o całym dniu. Dalej nie mogę uwierzyć, że się ścigałam. Zabolało go, że dałam rade przejechać przez skrzyżowanie, ale i także na wyścigu. Nie chce się przyznać, ale wiem, że jest zaskoczony, że tak dobrze mi poszło.
Zresztą sama jestem zaskoczona.
Wjechaliśmy na nasz osiedle. Kilka domów od mojego rzekłam do Stylesa :
- Wysadź mnie tu - Nie pytał mnie o przyczynę. Byłam mu za to wdzięczna.
Styles zatrzymał samochód przy krawężniku. Spojrzałam na niego.
Miałam już plan.
Złapałam Haze za ramiona i usiadłam okrakiem na jego kolana. Jego członek wbił się w moją kobiecość. Ciarki przeszły mi po karku. Dobrze, że nie widział w ciemności mojego rumieńca na twarzy.
Przyglądał mi się bacznie.
Czemu mnie nie odpychasz ? - pytałam samą siebie.
Zbliżyłam swoją twarz do jego i dotknęłam swoimi ustami ust loczka. Chciałam wepchnąć swój język do jego ust, ale miał zaciśnięte zęby. Nie przejęłam się tym, wręcz przeciwnie, spodobało mi się to. Całowałam tylko wargi. Harry się poddał. Otworzył usta i tym razem mogłam wepchnąć swój język do jego ust. Nasze języki się zetknęły. Złapałam go za miękkie włosy podniecając się ich delikatnością.
Jego ręce złapały mnie za głowę, przyciągnął bardziej do siebie. Stylesa członek nacisnął na moje sekretne miejsce.
Co ja robię ? Harry specjalnie mnie prowokuję. Och sama to zaczęłaś idiotko!
Musze się od niego uwolnić. Oderwałam się od jego ust i nachyliłam do jego ucha. Przegryzłam lekko. Jęknął - Zafascynowana tym jęknięciem szepnęłam :
- To była zemsta i próba - Uśmiechnęłam się, otworzyłam drzwi kierowcy i miałam już wyjść, ale złapał mnie za zgłębienie kolana
- Nie pogrywaj mną - warknął - Bo będziesz tego żałowała.
Puścił moje kolana.
- Spierdalaj - powiedziałam i zeszłam z jego kolan. Stanęłam na ulicy i się wyprostowałam.
- Odegram się kiedyś - warknął i zamknął drzwi, z piskiem opon ruszył.
Zostawił mnie na środku ulicy.
- Sukinsyn - warknęłam i weszłam na chodnik.
czwartek, 9 lipca 2015
INFORMACJA
Moi drodzy jak widzicie to nie nowy rozdział ;)
Chcę udostępnić wam link aska, tam możecie się ze mną konsultować :) teraz już wiecie o co chodzi więc klikajcie http://ask.fm/als_blog ;)
Chcę udostępnić wam link aska, tam możecie się ze mną konsultować :) teraz już wiecie o co chodzi więc klikajcie http://ask.fm/als_blog ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)