czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 3

Z perspektywy Nikol :

Dwa dni przed wyjazdem do Londynu :

      Za dwa dni wyjeżdżamy do Londynu. Te dwa miesiące zeszły bardzo szybko. Nie spodziewałam się, że AŻ tak szybko. Postanowiłam zrobić pożegnalne ognisko i zaprosić moich kolegów i koleżanki. Mama się zgodziła. Jest czwartek, a jutro koniec roku. Najlepiej by było zrobić ognisko dzisiaj. Jutro nie będę mogła bo trzeba się jeszcze spakować                             
      Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam szukać w kontaktach numer Karolcia. Jest moimi dobrym kolegą. Z radością mi kupi kiełbaski, chleb, keczup i inne przekąski .

- O hej Nikola - powiedział raczej zdziwiony bo rzadko do niego dzwonie. Prawie nigdy.

- No cześć Karol. Zrobisz coś dla mnie ? - zapytałam.

- No jasne. A co ?

- Wpadnij do mnie za chwile jeśli możesz to bym ci dała kasę abyś mi załatwił na ognisko jedzenie i jakieś picie . Zrobisz to ? - Nie odzywał się Pomyślałam, że go nie ma - Jesteś tam ?

- Ooo jestem. Tylko zdziwiło mnie to, że chcesz  pomocy ode mnie.

- Bym była ci bardzo wdzięczna jeśli byś przyjechał za pół godziny,

- No to super . jasne, że wpadnę. Za pół godziny albo i nawet za dwadzieścia minut będę u ciebie

- No to dzięki jeszcze raz. No to naraska. Widzimy się tam gdzie zawsze - Uśmiechnęłam się sama do siebie. Znowu sukces. Załatwiłam żarcie. Miejsce które miałam na myśli znajduje się 2 kilometry stąd koło jeziora gdzie rósł stary dąb z  huśtawką.

Pojechałam tam, rowerem i zaczęłam znosić drewno. Po dwudziestu minutach było już przyszykowane i nawet przyjechał Karol.

- Już jestem - powiedział niosąc skrzynkę. zajrzałam do środka. Tak szybko kupił . Trochę się zdziwiłam . Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- Gdzie położyć ? - Uśmiechnął się

- Tam. Jakoś bardzo szybko - powiedziałam. Położył zakupy - Ile jestem ci winna ? - spytałam wyjmując portfel

- Nie jesteś- powiedział . Spojrzałam na niego

- Nie bądź głupi. Powiedz ile

Oddałam mu kasę. Po godzinie zaczęło się ściemniać i wszyscy zaczeli się  zjeżdżać. Karol ze Zbyszkiem pomogli mi rozpalić ognisko.

 Nie było z tym problemu. Po rozpaleniu ogniska usiadłam sobie na kocu jak reszta dziewczyn.

- W sobotę wyjeżdżasz - powiedziała Magda - Będzie mi cię brakować - Powiedziała i się rozpłakała. Gdy się ona rozpłakała to ja też. Nie mogłam nie płakać. Też mi jest trudno ich wszystkich zostawić.
Nawet chłopkom było trochę przykro. Przyjechało, do mnie około dwudziestu osób . Mało zaprosiłam. Mam więcej znajomych, ale ci są dla mnie najważniejsi

- Kiedy do nas przyjedziesz ? - powiedziała Kasia

- Nie wiem . Ale na pewno przyjadę.

- zawsze się tak mówi ....

- Słuchajcie ja tu mam całą swoją rodzinę. chce ich odwiedzać tak jak i was. Będę za wami też tęskniła tak jak i za rodziną ...

                                                                         ******

Piątek :


    Jak co roku taki sam koniec roku. Czekanie aż rozdadzą  dyplomy, świadectwa. Po wszystkim, pożegnałam się ze wszystkimi. Przecież ostatni raz widzę tą szkołę. Nie będę się tu uczyła. Pożegnałam się z tymi co nie byli na ognisku i poszłam do domu.
     Weszłam do domu spocona. Zdjęłam sukienkę, rajstopy, baleriny i nałożyłam świeże ubrania. Gotowa do pakowania wyjęłam wszystkie walizy, które będą mi potrzebne. Poskładałam wszystko w kosteczkę ,wszystko co było w mojej szafie. by zmieściło się do dwóch bardzo wielkich waliz. Kosmetyki i różna biżuteria do mniejszej.

   Do Londynu zabieram też mój sprzęt elektroniczny bez którego chyba bym nie przeżyła .Do piętnastej się wyrobiłam. Ale cieszyłam się że poszło to szybko. Uśmiechnęłam się i pobiegłam do sypialni mamy by jej pomóc. Po wszystkim byłam wykończona poszłam się umyć i padłam na łóżko.
 Tylko czekać do jutra. Z tą myślą zasnęłam


                                                                          ******



     Budzik zadzwonił. Naj bardziej znienawidzona rzecz przez ze mnie. Od razu przypomniało mi się, że jadę do Londynu. Wstałam. Jest godzina 04.00. Poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Dziesięć minutek wystarczyło, wytarłam się i podeszłam do szafy. Wyjęłam wczoraj przyszykowane ubrania. Jest nimi biała bokserka i krótkie dżinsowe spodenki, na nogi zwykłe żółte trampki. Pomalowałam się delikatnie i uczesałam włosy spinając w kitkę,
     Wszystkie walizki i sprzęty są w samolocie. Mama już zadbała o to. Pozostało tylko dojechać na lotnisko. Wyszłam z swojego pokoju i poszłam do kuchni aby coś zjeść. A że wszystko było już spakowane trzeba było zjeść coś takiego jak kupione chińskie jedzenie. Zaczęłam jeść gdy
mama weszła do kuchni.

- Dobrze, że tak wcześnie wstałaś  Musimy za chwile jechać. Weź resztę swoich rzeczy . - powiedziała i wyszła. Dokończyłam jedzenie i poszłam znowu do swego pokoju. Wzięłam swoją torebkę i na szyję włożyłam duże zielone słuchawki. Ostatni raz spojrzałam na pokój i wyszłam.

Gdy byłam na zewnątrz , poszłam pod garaż gdzie był uczepiony pies którego mieliśmy zamiar ze sobą wziąć. zaczepiłam na łańcuch . Mama wyszła z domu i dała dla właściciela domu klucze. Mój dom już nie był moim. Został już sprzedany . Pod bramę podjechała taksówka. Usiadłam z mamą z tyłu i spojrzałam na swoje podwórko. Ostatni raz. I poleciały mi łzy.
Odjechaliśmy.

     Po trzydziestu minutach byliśmy już na miejscu. To znaczy - Na lotnisku. Weszłyśmy do środka samolotu. Jeszcze nigdy nie byłam w samolocie. Usiadłam i zapięłam  się pasami. Strasznie się boję lecieć, ale i też jestem podekscytowana. Po dwudziestu minutach oswojenia nareszcie ruszyliśmy. Patrząc z góry jest o wiele lepiej. Pierwsze co poczułam to odgłos  silników, ale można się przyzwyczaić.
     Do Londynu leciałyśmy około trzech godzin. Mama prawie cały lot przespała. Ja jakoś nie mogłam zasnąć. Ja ciągle podziwiałam widoki. Lądowanie było gorsze od startowania. Odpięłam pasy i wyszłam na świeże Londyńskie powietrze. Lotnisko bardzo duże.
     Obok przejechała nawet spora ciężarówka. Przystanęła przy samolocie. Miała ona służyć do transportu waliz i różnych rzeczy domowych. Włożyli wszystko do środka . Zabraliśmy się z ciężarówką do swego nowego domu.

                                                                         ******


     Wjechaliśmy na podwórko willi. Szczeka mi opadła aż do ziemi. Dom duży i piękny . Duże podwórko gdzie był piękny ogród .Wjazd cegiełkowaty. Mama nawet postarała się o huśtawki i basen. Zawsze marzyłam o basenie .A nawet na podjeździe stał nowiusieńki samochód

- Jak pierwsze wrażenie ? - Mama powiedziała uśmiechając się.

- Ty mamo oszalałaś ?- Pokręciłam głową - jestem pod takim wrażeniem, że trudno mi mówić.

- Wchodzimy do środka ? - Spytała się

- No jasne, że tak.

  Szybko otworzyłyśmy drzwi i po chwili byłyśmy w środku. Pachniało tam nowymi meblami i pomalowanymi ścianami, ale to nie było ważne. W środku było ślicznie . Obeszłam cały dom. Jedna duża kuchnia, dwie łazienki i trzy pokoje z swoją łazienką i  garderoby.

Jest także duży salon i sala muzyczna. Chyba mama pomyślała o mnie. Wie jak uwielbiam muzykę. Może i się nauczę grać na jakiś instrumentach.

   Na koniec zostawiłam mój pokój, który był olśniewający . Fioletowo-czarne ściany. Duże łóżko gdzie mogłabym się w końcu wyspać . Moje dawne łoże też było fajne, ale strasznie twarde, te jest puszyste i mięciutkie. Mój kącik znajduje na rogu domu z dwoma oknami i balkonem. W pokoju jest bardzo jasno, ale na szczęście mam rolety . Do pokoju jest dołączone pomieszczenie garderoby i spora łazienka z prysznicem i wanną, a nad łóżkiem wielki obraz. Było pięknie.



Jest 3 rozdział




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz